Krótko po godzinie 8 w rejonie Trasy Zamkowej od strony Łasztowni do wody wskoczyli pierwsi śmiałkowie. To ci, którzy zdecydowali się na dystans 112,99 kilometra, czyli połówkę Ironmana. Łącznie do pokonania mają 1900 metrów pływania, 90 kilometrów na rowerze - do Kijewa i z powrotem oraz 21 kilometrów biegu - po bulwarach.

- Jestem przygotowany. Pływałem, biegałem, jeździłem na rowerze, powinno być dobrze. W bieganiu czuję się najlepiej, najgorzej na rowerze, w pływaniu sobie radzę - mówi jeden z uczestników.

- Na początku człowiek czuje się przemielony, ale potem endorfiny robią swoje - przyznaje kolejny z triathlonistów.

Około 9:30 rozpoczął się dystans sprinterski - to 28,25 kilometra. Z kolei o 10 wystartowali zawodnicy na dystansie 56,5 kilometra. Pierwsi zawodnicy powinni dotrzeć na metę około godziny 13.

Na czas triathlonu kierowcy i pasażerowie komunikacji miejskiej muszą liczyć się z utrudnieniami w ruchu. Na parking przy ulicy Wendy wjeżdżać nie można już od kilku dni. Tam bowiem powstało triathlonowe miasteczko. Od piątku mamy już zwężone jezdnie na Energetyków, Gdańskiej, Moście Pionierów, Hangarowej, Struga i Zwierzynieckiej. Bariery ograniczają ruch ogólny na lewych pasach jezdni.

W niedzielę o 6 rano dodatkowo zamknięto wszystkie lewoskręty na wymienionych ulicach. Są one dostępne tylko dla zawodników. O tej samej porze zamknięto zupełnie dla ruchu ulice Świętego Floriana, Władysława IV, Zbożową i Wendy.

Jeśli ktoś nie musi, to lepiej jest korzystać z przejazdu między centrum, a Prawobrzeżem przez Floriana Krygiera. Ruch będzie przywracany dynamicznie bezpośrednio po zakończeniu zmagań.