Kilka dni temu białoruski minister spraw zagranicznych poinformował o otrzymaniu ze strony Kremla propozycji w sprawie pogłębienia integracji w ramach państwa związkowego. Nie zdradził jednak, o jaką konkretnie ofertę chodzi, ale zapewnił, że „nie ma mowy o żadnym zjednoczeniu”.

Zdaniem Marka Menkiszaka z Ośrodka Studiów Wschodnich, Rosja chce zademonstrować swoją siłę i wynika to z kilku powodów. Wymienia on tu - mimo aneksji Krymu - porażkę na Ukrainie oraz większą obecność wojsk NATO na wschodzie, a także rozrost Unii Europejskiej o państwa z tych terenów.

- Widać, że Rosja w tym momencie traci inicjatywę strategiczną. Konieczne jest zademonstrowanie, że również Rosja jest w stanie na to odpowiedzieć, również Rosja jest w stanie tę sytuację przełamać i przejąć tę inicjatywę. Najłatwiejszym polem do tego jest Białoruś - tłumaczy Menkiszak.

- Ze względu na swoje położenie Białoruś jest dla Rosji dość interesująca - ocenia Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor telewizji Biełsat. - Nie jest w NATO. Mamy Ukrainę, gdzie się, mówiąc brutalnie, zatkali na niej. I tu jest Białoruś, która nie jest w żadnym sojuszu, nie jest w UE, a wręcz przeciwnie w tzw. ZBiR, czyli Związku Białorusi i Rosji. Jest właściwie bardzo ponętnym kąskiem.

Likwidacji Państwa Związkowego Białorusi i Rosji chce opozycyjna deputowana do parlamentu Hanna Kanapacka. Jej zdaniem należy przeprowadzić referendum w tej sprawie. Swój postulat opublikowała w poniedziałek w internecie, czyli w dniu, kiedy opozycja obchodzi 101. rocznicę proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej. Jest ona uważana za początek współczesnej białoruskiej państwowości.