Miałem wiele projektów, które nie miały odniesienia do muzyki progresywnej, a to ze względu na to, iż jestem tym typem muzyka, którego cieszy granie wielu różnych stylów. Gdy nagrywałem z Davidem Bowie jego nową płytę, spędziłem 5 dni w Nowym Jorku pracując z nim nad nowymi piosenkami i grając na klawiszach. Jestem wtedy w sytuacji, w której muszę zagrać to, co artysta, czy też producent chce usłyszeć. Więc nie są to progresywne zapędy Jordana Rudessa, ale praca, którą pragnę wykonać zgodnie z założeniem. Pracowałem z ludźmi typu Enrique Iglesias. Trochę z nim eksperymentowałem. Zresztą też z tym samym producentem, który robił płytę z Davidem Bowie, Tonym Viscontim. Nagrywałem również z zespołem Prefab Sprout. Ale oprócz tego są projekty typu Liquid Tension Experiment, który jest bardzo osobistym projektem, gdyż napisałem sporą część muzyki i byłem częścią całego procesu tworzenia. Otrzymujesz więc coś na kształt muzycznej deklaracji Jordana Rudessa.
3- Powiedz coś więcej o współpracy z Enrique Iglesiasem.
Była krótka. Zostałem wynajęty do zagrania z nim dwóch dużych koncertów. Mam przyjaciela, klawiszowca Davida Rosenthalla, który grał z Enrique, ale przez jakiś czas nie mógł. Zgłosił się więc do mnie i jak najszybciej ściągnął, bym go zastąpił - więc to zrobiłem. Zapoznałem się z harmoniami, zaprogramowałem brzmienie i zagrałem z Enrique kilka razy przed 25 tysiącami ludzi. Wystąpiłem nawet z nim na scenie w duecie. On grał pałeczkami do jedzenia, a ja wariacje i improwizacje na klawiszach. Był oto bardzo zabawne.
4- Jako dziecko pobierałeś lekcje w Julliard School Of Music. Czy uważasz, iż sprawiło to, że jesteś dziś lepszym muzykiem, niż ktoś, kto był samoukiem?
Uważam, że moja nauka bardzo pomaga mi w tym, co robię, a więc pracy na wszelkiego rodzaju polu progresywnym, np. progresywnym heavy metalu z Dream Theater. Z mojej strony polega to na dołączeniu do energii rockowej pewnej wiedzy o harmonii, melodii i rytmie. Powoduje to, że ludzie delektując się muzyką progresywną mogą w tle usłyszeć jakieś klasyczne elementy. Ale oczywiście jest wielu muzyków, pracujących nad muzyką pop, o których nie można powiedzieć, że nie są dobrymi muzykami. Wszyscy potrzebują jakiegoś tła i może ci ludzie umieją bardziej pracować i wyrażać się przez komputery, niż robiąc to samo przez klawisze. Każdy więc jest na swój sposób profesjonalnym muzykiem i to, co robi jest ważne.
5- Muzyka, którą można znaleźć na Twojej solowej płycie "Feeding The Wheel" jest trochę inna od tej, którą wykonujesz z Dream Theater. Jaka jest, więc, twoja prawdziwa muzyczna twarz?
Zaczynałem od grania muzyki klasycznej. Kiedy miałem 9 lat trafiłem do Julliard School Of Music i uczyłem się tam do ukończenia 19 roku życia. Byłem bardzo skoncentrowany na takim "klasycznym" życiu do chwili, gdy przyjaciele zaczęli przynosić mi płyty: Yes - "Close To The Edge", Genesis - "Lamb Lies Down On The Broadway", Jimi'ego Hendrixa - "Electric Ladyland", ELP - "Tarkus". One naprawdę mnie zainspirowały i znacząco zmieniły moje życie. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem grę Keitha Emersona na "Tarkus" to było to coś niesamowitego, granie tych dzikich utworów, przepełnionych duchem rock'n'rolla. Ryzyko pisania rzeczy progresywnych podjąłem już w wieku 13?14 lat i nawet nie wiedziałem, że coś takiego, z elektrycznym brzmieniem jest możliwe do zrobienia. Jestem więc częścią tej całej progresywnej muzyki....Zawsze byłem otwarty na różne style muzyczne. A tym, co mnie najbardziej urzekło był rock progresywny, to oryginalne brzmienie: Yes, Pink Floyd, Genesis, ELP, czy też King Crimson, rodem z lat 70. Ale również słucham trochę rzeczy gitarowych: AC/DC, Black Sabbath, więc wyczuwam te wibracje w Dream Theater. I jestem w bardzo komfortowej sytuacji, pracując na tylu obszarach. Więc kiedy poproszono mnie o zrobienie płyty solowej, to otrzymałem szansę wyrażenia siebie, poza Dream Theater, czy Liquid Tension Experiment. Przekazania tej muzyki, którą mam w głowie.
6- Opowiedz o gościach, których zaprosiłeś do wzięcia udziału w nagrywaniu "Feeding The Wheel".
Część osób to moi bardzo bliscy przyjaciele: Steve Morse i John Petrucci. Inni przyjaciele to: Mark Wood - wybitny skrzypek elektryczny, który zbudował własne skrzypce o nazwie: viper violin, Eugene Friesen - muzyk jazzującego zespołu Earth, z którym grałem na pianinie przez 7 lat, był również człowiek odpowiedzialny za wygłaszanie partii mówionych na "Feeding The Wheel" ? Barry Carl z zespołu Rockapella. Pojawiły się też bardziej znane osoby, jak Terry Bozio, który zagrał na perkusji na całej płycie, Billy Sheehan, który zagrał na basie w utworze "Crack The Meter", niemiecki gitarzysta Peter Ernst zagrał partie gitary akustycznej w utworze "Shifting Sands", innym gościem był mój asystent Bert Baldwin, który zagrał kilka partii klawiszy. Był jedynym klawiszowcem, na którego się zgodziłem.
7- Jak przebiegała współpraca na tą płytą. Czy najpierw sam nagrywałeś utwory, a potem zapraszałeś gości, czy też nagrywaliście razem w studio?
W przypadku tej płyty złożyłem razem pliki midi ze ścieżkami perkusyjnymi, by Terry wiedział o co mi chodzi. Więc dźwięki, które wychodziły z mojego studia były prawie ukończone. Potem wysyłałem je do innych muzyków, by jak Morse czy Petrucci dograli swoje solówki. Każdy z nich zrobił swoje partie osobno i nagrali je w swoich studiach. Steve Morse nagrał swoje partie na Florydzie, Terry Bozio w Teksasie, a Billy Sheehen w Kaliforni i to, co było ciekawe, każdy z nich odesłał mi materiał w innym formacie. Niektórzy jak Eugene Friesen czy Mark Wood przybyli do studia, w którym miksowaliśmy, do studia Johna Gutha i pracowałem razem z nimi na bieżąco.
8- O czym jest "Feeding The Wheel". Co cię inspirowało?
Wróciłem po trwającej rok światowej trasie z Dream Theater i po tygodniu otrzymałem telefon od Pete'a, właściciela Magna Carta, z zapytaniem, czy nie chciałbym zrobić płyty solowej. Powiedziałem, że dopiero, co wróciłem do domu, jestem trochę zmęczony, ale się jeszcze zastanowię. Porozmawiałem z moją żoną, powiedziałem jej o tej propozycji, i że jestem zmęczony, a ona na to: "Jesteś chyba szurnięty! Musisz nagrać płytę solową! To najlepsza pora aby to zrobić". Pomyślałem, że pewnie ma rację, więc oddzwoniłem i powiedziałem, że zrobię tę płytę. Trochę odpocząłem i wróciłem do mojego studia, by zacząć prace. Miałem wiele inspiracji, ponieważ byłem zadowolony z okazji zrobienia płyty. Wiedziałem, że będzie miała dobrą dystrybucję, dotrze do wielu osób, które słyszały mnie na koncertach z zespołem rockowym i będą chcieli usłyszeć moją własną muzykę, zainteresować się tym, co robię. Byłem więc bardzo podekscytowany wchodząc do studia i zaczynając pisać muzykę. Od czasu do czasu wychodziłem na spacer, by przemyśleć pewne pomysły, wracałem do domu, by coś zanotować. Czasami wstawałem w środku nocy z jakimś pomysłem w głowie, brałem papier, pióro i wracałem do łóżka, by tam to zapisać. Był to 2-miesięczny proces pisania muzyki i przenoszenia jej na klawisze. Gdy zakończyłem ten proces przyszedł czas na producenta, który zorganizował wszystkich gości i to też była naprawdę wielka robota.
9- Jak ważna jest dla ciebie techniczna strona gry?
Umiejętność współpracy z urządzeniami, syntezatorami i samplerami, które posiadam, zawsze była dla mnie bardzo ważna. Zawsze byłem typem muzyka, którego cieszyło wykorzystywanie technologii w tym, co robi. Większość osób wie, że w przeszłości używałem głównie klawisza Kurzweilla 2600. Wielu było zaskoczonych słysząc ile brzmień może "wyjść" z jednego instrumentu. Dziś instrumenty są naprawdę mocne, są to prawdziwe komputery i jeżeli je rozumiesz możesz z tego wiele wynieść. Ten typ myślenia obecny wiele lat temu, obecny również teraz polega na tym, że ludzie wykorzystują wiele instrumentów w poszukiwaniu jednego dźwięku. Technika programowania syntezatorów pozwala na ich wydajniejsze użycie. Pozwala mi na wygenerowanie najlepszej muzyki.
10- Słyszałem, że nowa płyta Dream Theater jest ukończona.
Tak, wszystko już zostało ukończone. Ma pojawić się pod koniec stycznia, co zbiegnie się z czasem wyjazdu na kolejną światową trasę. Jest to podwójny album studyjny i moim zdaniem jest najlepszą płytą Dream Theater. Poszliśmy w kierunku bardzo ciężkich brzmień metalowych oraz klasycznego progresywnego brzmienia. M.in. dlatego jest to płyta podwójna, ponieważ napisaliśmy o wiele więcej muzyki, niż nam się wydawało. Nie było to naszym zamiarem przed wejściem do studia, ale tak się stało. Pod koniec sesji byliśmy trochę zdenerwowani, gdyż nie mieliśmy zbyt dużo nagranego materiału, ale pod presją zaczęliśmy tworzyć naprawdę szybko, trochę w stylu Liquid Tension Experiment. Chciałbym zaznaczyć, że będąc w studio na końcowym etapie prac, robiąc ten szalony 40 minutowy utwór - Mike, John i ja zaczęliśmy się śmiać, ponieważ pomysły zaczęły pojawiać się tak szybko, że aż stało się to śmieszne. Było to tym śmieszniejsze, że będąc miesiąc w studio marnowaliśmy czas, relaksowaliśmy się. A pod koniec zaczęliśmy pisać, jak szaleni.
11- Czy mógłbyś porównać tę płytę do jakieś wcześniejszej płyty Dream Theater, czy też jest to coś innego od tego, czego się spodziewamy.
Myślę, że jest to połączenie energii z "Awake" ze stylem kompozycji Liquid Tension Experiment. Ale nie części improwizowanej Liquid Tension, lecz samych kompozycji. Nowa płyta Dream Theater zainteresowała mnie też z tego względu, iż można na niej dostrzec progresję na kolejny poziom. Stworzenie nowych pomysłów, eksperymentowanie z nimi w studio, a następnie wtłoczenie w ramy Dream Theater. Tak więc podążyliśmy w nowych kierunkach, tak jak to było przy tworzeniu "Awake", czy płyt Liquid Tension. Prezentujemy tu pewne nowe pomysły.
12- Jaki wywarłeś wpływ na "Scenes From A Memory", a jaki na tę płytę?
"Scenes From A Memory" była moją pierwszą płytą z Dream Theater i był to proces uczenia się. Do studia wszedłem z 30 różnymi pomysłami zapisanymi w pamięci mojego instrumentu. Skończyło się na tym, że dość dużo rzeczy skomponowałem z chłopakami na płytę, ale jednocześnie dużo moich pomysłów zostało odrzuconych, bądź też zostawionych na później, ponieważ wtedy nie zyskały uznania. I to była jedna z nauk, jakie wyniosłem: z jednej strony trzeba wiedzieć, co pasuje do Dream Theater, a z drugiej, co zespół tak naprawdę chce robić. Gdyż bardzo bolesne dla mnie było to, iż moje pomysły zostały odrzucone. Kiedy przyjrzałem się teraz nutom i harmoniom, to okazało się, że w większości zostały napisane przez Petrucci'ego i przeze mnie. Odegraliśmy dużą rolę w komponowaniu tamtego materiału. Mike jest kolejną osobą, którą brała udział w powstawaniu utworów, ponieważ jego głos jest bardzo mocny, jeżeli chce, aby coś na płycie się znalazło. Nawet na "Scenes From A Memeory", mojej pierszej płycie z zespołem słychać, że to my stanowiliśmy jej rdzeń. Na "Six Degrees Of Inner Turbulence" było podobnie, aczkolwiek tym razem nie wszedłem do studia z 30 pomysłami, lecz z niczym i pisałem muzykę razem z zespołem. Gdy dołączyłem do grupy powiedzieli, że chcieliby abyśmy pisali muzykę wszyscy razem. Ale prawda jest taka, że jakieś części, pomysły zostały stworzone przez kogoś na własny użytek, a potem przedstawione zespołowi. Wciąż jestem najnowszy w zespole i ciągle muszę się uczyć, ale moja pozycja w zespole jest bardzo mocna i ważna dla muzyki, jaką chcemy tworzyć.
13- Lata temu powiedziałeś, że największy wpływ wywarł na Tobie "Tarkus" ELP. Dlaczego?
To był bardzo ważny czas w moim życiu, kiedy, oprócz grania muzyki klasycznej, byłem gotów na zmiany. To było dla mnie, jak przebudzenie, usłyszenie jak ktoś w taki sposób gra na klawiszach. Nigdy wcześniej się z tym nie spotkałem. "Tarkus" jest jednym z moich ulubionych albumów, ale muzycznie nie powiedziałbym, że jest dla mnie wszystkim. Gdyby ktoś zapytał mnie o płytę wszechczasów wskazałbym bardziej na "The Dark Side Of The Moon", czy "Close To The Edge". Lecz "Tarkus" był ogromnie ważny w moim rozwoju, jako muzyka, ponieważ znaczył dla mnie wiele w tamtym okresie mojego życia. Pozwolił na bycie klawiszowcem, który łączy zręczność muzyki klasycznej z techniką i żywiołowym rock'n'rollem.
14- W jednym z wywiadów powiedziałeś, że Magna Carta jest jedną wielką szczęśliwą rodziną. Co to znaczy?
Nie wydaję się mi, bym to powiedział, ale na pewno zrobił to ktoś z zespołu. W Magna Carta muzycy pracują nad projektami innych. Terry Bozio wziął udział w moim projekcie, Explorers Club itp. I chyba o to chodziło. Wiele osób razem pracuje nad innymi rzeczami, gra na płytach "w hołdzie", np. jak grałem na płycie w hołdzie ELP wraz z innymi klawiszowcami, zagrałem również na "Stainway to Heaven", który jest płytą klasyczną, a ja grałem tam utwór Chopina. Znaczy to, że możemy uczestniczyć w projektach innych.
15- Preferujesz pracę w studio, czy koncerty?
To i to. Cieszy mnie przebywanie w studio i tworzenie brzmienia, które chcę osiągnąć. Kocham też granie przed podekscytowanymi ludźmi.
16- Ten wywiad będzie wyemitowany w piątek pomiędzy 20 a 21. Co robisz w piątek o tej porze?
Najprawdopodobniej będę kładł spać moje dzieci.
Tomek Mądry, Piotr Rokicki