"Powrót Lily Allen jest tym, na co świat popu czekał" – napisał recenzent "Buzzfeed". "Lily Allen powraca w wielkiej formie" – zachwyca się "Clash". A prestiżowy serwis Pitchfork, komplementując kawałek oraz wideoklip, skomentował przesłanie utworu następująco: "Ironiczne potrząsanie tyłkiem jest odbiciem seksizmu panującego w biznesie muzycznym". Wpływowy dziennik "Guardian" zauważył, że Lily Allen piosenką "Hard Out Here" celowo chciała wywołać kontrowersje i zachęcić do poważnej dyskusji. Pojawiający się w klipie banner "Lily Allen has a baggy pussy" może wydawać się śmieszny. Podobnie scena, w której piosenkarka poddaje się liposukcji. Generalnie, "Hard Out There" tylko z pozoru jest lekką, popową piosenką. Ale niektórzy to ją właśnie oskarżają i to o rasizm, bo erotycznie wyginające się w klipie dziewczyny są w większości czarnoskóre. "Myślałam, że moje przesłanie jest jasne. To piosenka i klip o uprzedmiotowieniu kobiet we współczesnej popkulturze. Nie chcę nikogo obrażać, ale zależy mi na poruszaniu ważnych tematów i na dyskusji" – tłumaczy Lily.