Radio SzczecinRadio Szczecin » Muzyka » ARCHIWUM » Recenzje płyt » ARCHIWUM - 2007 rok

Udało się! Zawaratość krążka potwierdziła nadany mu tytuł. Grupa Plateau wywiązała się z narzuconego sobie zadania i popełniła, przede wszystkim, intrygującą płytę. Tupetu więcej spodziewać się można po warstwie lirycznej, nawiązań zaś do estetyki cyrkowej niemało w samych kompozycjach. To przemyślany, dobry album, na który warto zwrócić uwagę, zwłaszcza, że grupa od kilu lat istnieje w obiegu koncertowym i wydawniczym. Muzycznie całość trzyma się najbardziej idie rocka, usłyszeć tu także można inspiracje reggae czy po prostu rock ‘n rollem. Cieszą wpływy wszechobecnej elektroniki i surowość gitarowa bijąca nierzadko z utworów zamieszczonych na tym longplayu. Warto zatrzymać się przy tym albumie na dłużej - na szczególną uwagę zasługuje świadomość muzycznej formy.

To było do przewidzenia! Katarzyna Nosowska, zwana w kontekście solowych płyt 'Nosowską', długo wyczekiwanym krążkiem dokonała strzału w dziesiątkę. Cieszy fakt, że na polskim rynku pojawiają się albumy, które trzymają światowy poziom. Warto też powiedzieć, że po raz kolejny solo-Nosowskiej wyznacza nowe kierunki na rodzimej scenie. Podobnie jak nowatorskie, jak na ówczesne czasy, 'Sushi' (poprzedni krążek Nosowskiej) tak i 'Unisexblues eksploruje rejony muzyki, jeszcze w Polsce nie tkniętej. Bardzo spójny, nie spiesznie skomponowany album, gdzie zdecydowanie słuchać świadomość niemalże każdej nuty i słowa. O stylistyce albumu trudno mówić, bo trzyma kurs ku wszechobecnej, i jak najbardziej kompatybilnej z naszymi czasami, eklektyczności. Gratuluję dystansu Nosowskiej do swoich tekstów, swojego sposobu śpiewania a nade wszystko braku jakiejkolwiek. Maniery. Muzykom, zaś zwłaszcza Marcinowi Macukowi dziękujemy za otwartą na otaczające nas dźwięki głowę oraz pełne wrażliwości na melodię serce. 'Unisexblues' - pozycja obowiązkowa.

Płytą 'Daj mi chwilę' Justyna Sterczkowska zapewne powróci do łask słuczaczy nie tylko radiowych. Stylistyka muzyczna, do której tym krążkiem nawiązuje Steczkowska to kompozycje, którymi zadebiutowała i zaistniała w świecie, bo nie światku muzycznym. Na 'Daj mi chwilę', bowiem słychać echa 'Dziewczyny szamana' - kompozycje są przejrzyste, brakuje im teatralności i patosu, w który już zdążyła kolejnymi płytami wejść pani Justyna. 'Daj mi chwilę' trzyma pion popowej przystępności, co nie oznacza, że brakuje albumowi muzycznego rozmachu. Cieszą licznie występujące stylistyczne nawiązania np. do tanga, smuci z kolei fakt, iż piosenki na tym krążku są zbyt piosenkowe.

Kolejna płyta Anny Marii Jopek! Trudno się oprzeć jej urokowi, zwłaszcza, że zaproszeni do projektu światowej klasy goście (m.in. Manu Katche, Minu Cinelu, Richard Bona, Dhafer Youssef) nie tylko muzycznie, ale i wokalnie stanowią o zawartości tego krążka. Anna Maria podążą w swoich muzycznych poszukiwaniach w stronę źródeł, słychać jej fascynację muzycznym rootsem wielu gatunków. Dużo tu Afryki, dużo tu Orientu, którego już od pewnego czasu Pani Jopek nie unika na koncertach a wręcz przeciwnie eksploatuje go ze wszechmiar. Płyta zdecydowanie osiąga status płyty z 'world music'. Bez specjalnego namysłu można także stwierdzić, że 'Id' jest o kilkanaście kroków dalej niż poprzedni, jakże ukochany przez odbiorców, krążek 'Niebo'. Oznacza to tylko jedno - Anna Maria zdecydowanym i pełnym wdzięku gestem czyni progres w każdej muzyczno - słownej materii. A Marcinowi Kydryńskiemu - dziękujemy za wspaniałe i mądre teksty piosenek.

Coraz więcej na rynku pojawia się składanek z nieabsorbującą muzyką towarzyszącą. Jakość selekcji, znajdującej się wprost na wytłoczonych krążkach jest coraz lepsza, bo i mnogość takich wydawnictw stymuluje do progresu i w tej kwestii. Na szczęście składankami rządzą nie tylko prawa rynku, ale także gusta dokonujących selekcji czułych na dźwięki producentów. 'Creme de la Creme' może nie zaskakuje jakoś szczególnie, ale cieszy konsekwencją tematów muzycznych zawartych na płycie. Jest na tym albumie pewnien obowiązujący klucz, dzieki któremu 'Creme' spełnia nadane mu funkcje - uspokaja i koi. Warto także wspomnieć o ekipie współtworzącej niezaprzeczalny klimat tego krążka - Gotan Project, Rouge Rouge, Emmanuel Santarromana, Stephane Pompougnac czy Luomo. Jeśli by doszukiwać się romansu muzycznego na tej płycie pomiędzy loungem a innym stylem - to chyba należy wskazać na tango oraz jego orientalne formy.

Po raz kolejny sprawdził się pomysł na prezentacje autorskich aranżacji piosenek, które już na rynku muzycznym zaistniały. Po intrygujących 'Versions' grupy Thievery Corporation przyszedł czas na zmierzenie się z materią muzyczną przez Marka Ronsona. Jego 'Version' przedstawiają zdecydowanie bardziej rockowe oblicza istniejących już utworów, niż miało to miejsce w przypadku Thievery. Sam Ronson zaskakuje przede wszystkim tym, że z niepretensjonalną nonszalancją łamie (głównie za sprawą perkusji) płynność piosenek, do których się odwołuje. Szczególnie zachwyca 'Stop me' oraz 'Just' grupy Radiohead, którym zasłynął Ronson zanim pojawił się album 'Version'. Ponadto warta uwagi jest nowa aranżacja 'LSF' oraz 'Toxic' Britney Spears. Słuchaniu „Wersji” oprócz wysokich uniesień natury estetycznej towarzyszą także frapujące pytania 'Z czego to jest, gdzie ja już to słyszałam/ -em?' Polecamy!

Jestem zachwycona! Rzadko niebywale trafiają się takie krążki, które przemawiają do serca od razu, bo to że wpadają w ucho, to rzecz niemalże oczywista. Grupa Menomini, to zupełnie nieznany band, choć kilkakrotnie podkreślano fakt jego istnienia w media kreujących gusta muzyczne. Oczekiwać po albumie „Z pierwszego tłoczenia” można przede wszystkim dużej dawki bujającego reggae, takiego , które jest nienachalne, ale i takiego, które nie nudzi zbyt szybko. Cieszą dynamizujące całość agresywne riffy gitarowe oraz nierzadko dominująca w mocnych utworach perkusja. Grupie Menomini gratulujemy przede wszystkim niebanalnych tekstów i mimo, że czasem wykraczają one w estetykę komunału - są bardzo szczere i w tym tkwi ich wielka moc. Płyta przeznaczona do częstego odtwarzania

Katarzynę Groniec ceni się nade wszystko za subtelność i przekładający się na wszystkie muzyczne płaszczyzny - brak pretensjonalności. Poetycka jest nowa płyta pani Groniec ze wszechmiar, należy o tym pamiętać sięgając po ten album. Najwięcej jest tu słów i tych śpiewanych, jak i tych mówionych, nierzadko szeptem. Instrumentalnie rzecz z kolei trzyma się w dużej mierze kilku prostych akordów, które mają podkreślać ważkość tekstu i poruszanego tematu. Harmonia buduje się na tym krążku głównie dzięki dźwiękom fortepianowym i akustycznie gitarowym. Płyta jesienna i przeznaczona do słuchania raczej w samotną pojedynkę.