Pięć lat temu mieszkańcy gminy Przelewice skutecznie zniechęcili duńskiego inwestora, który we wsi chciał ulokować fermę norek. Teraz zaś mają kolejny problem, bo firma z niemieckim kapitałem chce po sąsiedzku wybudować wielką chlewnię. Spółka ma już w okolicy olejarnię, teraz przygotowuje się do postawienia fermy trzody chlewnej.
Mieszkańcy obawiają się smrodu i szczurów, boją się też, że gnojowica będzie przeciekać do wód gruntowych. Przeciwni inwestycji są również: dyrekcja Ogrodu Dendrologicznego, Izba Rolnicza i ekolodzy ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
We czwartek z mieszkańcami spotkały się władze gminy i przedstawiciel inwestora. Jutro kolejne spotkanie. Ale czasu jest coraz mniej. Inwestor ma już pozytywne opinie Urzędu marszałkowskiego, Wód Polskich, Sanepidu. Teraz czeka na opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Jeśli ją otrzyma - teoretycznie nic nie będzie stało na przeszkodzie, by rozpocząć budowę.
Mieszkańcy obawiają się smrodu i szczurów, boją się też, że gnojowica będzie przeciekać do wód gruntowych. Przeciwni inwestycji są również: dyrekcja Ogrodu Dendrologicznego, Izba Rolnicza i ekolodzy ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
We czwartek z mieszkańcami spotkały się władze gminy i przedstawiciel inwestora. Jutro kolejne spotkanie. Ale czasu jest coraz mniej. Inwestor ma już pozytywne opinie Urzędu marszałkowskiego, Wód Polskich, Sanepidu. Teraz czeka na opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Jeśli ją otrzyma - teoretycznie nic nie będzie stało na przeszkodzie, by rozpocząć budowę.