Ile osób dokładnie zginęło? Szacunki mówią o około 100 tysiącach Polaków. Taki jest bilans Rzezi Wołyńskiej, czyli ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na polskiej ludności w czasie II wojny światowej. W miniony czwartek mieliśmy 76. rocznicę tzw. krwawej niedzieli. Był to kulminacyjny moment wołyńskiej masowej eksterminacji. Oddziały OUN i UPA zaatakowały wtedy w 100 miejscowościach. Mimo, że od tych zdarzeń minęło wiele lat to temat do dziś jest delikatny. Jednym z wątków jest tutaj kwestia możliwość ekshumacji i upamiętnień polskich ofiar, w tym ofiar rzezi wołyńskiej. Ukraina zablokowała to w 2017 roku. Prezydent Andrzej Duda podkreślał w czwartek, czyli w Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej, że "warunkiem upamiętnienia zbrodni na Wołyniu jest to, żeby strona ukraińska zgodziła się na przeprowadzenie ekshumacji po to, żeby można było oznaczyć groby, żeby potomkowie znali miejsca, w które mogą pojechać, gdzie mogą zapalić znicz". O rodzinie z kresów, którą dotknęły rozpoczęte już we wrześniu 1939 roku, ukraińskie pogromy opowiada reportaż Małgorzaty Furgi pod tytułem "Ocalona rodzinna historia". Przez lata była ona przekazywana jedynie ustnie. Dopiero niedawno jedna z prawnuczek postanowiła tę historię zapisać.
Goście:
- dr hab. Andrzej Ossowski - kierownik Zakładu Genetyki Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów,
- prof. Wiesław Wysocki - historyk, wykładowca akademicki, działacz społeczny, członek Komitetu Obrony Dobrego Imienia Polski i Polaków, członek władz Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej,
- Ewa Siemaszko - badaczka zbrodni wołyńskiej