Wracamy do miejsca, o którym mówiliśmy już dwukrotnie: kiedy rozmawialiśmy o nocnym życiu w Szczecinie, a potem kiedy przypominaliśmy postać Jerzego Kalibabki, czyli "Tulipana”. W Kaskadzie owe życie nocne się koncentrowało, wokół niej krążyły szczecińskie prostytutki i ich alfonsi, i to właśnie jednym z nich próbował zostać Kalibabka, zanim koledzy po fachu wyjaśnili mu ręcznie, że nim nie będzie. Historia Kaskady kończy się 27 kwietnia 1981 roku. Rano w sali Kapitańskiej wybucha pożar, który błyskawicznie obejmuje cztery piętra budynku. Gaszenie zajmuje strażakom 10 godzin, temperatura była tak wysoka, że stopiły się okoliczne znaki drogowe, spłonęły zaparkowane przy Kaskadzie samochody, i istniało realne zagrożenie, że ogień zajmie sąsiednie budynki. Ostatecznie w pożarze ginie 14 osób, choć ofiar mogłoby być o wiele więcej - gdyby pracownicy nie spóźnili się na poranną zmianę. Pojawia się kilka teorii na temat przyczyn pożaru: jedną z nich było celowe podpalenie. Co jednak ostatecznie wykazało śledztwo?