O sobie samym Michał Urbaniak często opowiadał nie tylko jako o wielkim pasjonacie jazzu, lecz także jako niepokornym i zbuntowanym artyście. Muzyka była dla Niego formą nieposkromionej ekspresji, dzięki której mógł poczuć się wolny. Do końca swojego życia twierdził, że dzięki niej jest wiecznie młody.
Artysta często zaznaczał, że jazz jest dla niego najważniejszy. Całe swoje życie poświęcił saksofonowi oraz skrzypcom i nie potrafił funkcjonować bez muzyki. Podkreślał też, że na jego światowy sukces składał się nie tylko talent, lecz przede wszystkim ogromne zainteresowanie jazzem i jeszcze większy wkład pracy. „Ja tyrałem 24 godziny na dobę, bo wiedziałem, że chcę wyjechać do Nowego Jorku. To był jedyny cel mojego życia od momentu, kiedy skończyłem 15 lat i udało się” – mówił w jednym z wywiadów.
Z Michałem Urbaniakiem, który zmarł wczoraj (20 grudnia 2025) rozmawiałam wielokrotnie, m.in. podczas Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach. Ostatni raz przed siedmioma laty po Jego koncercie w Złotej Sali Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie.


Radio Szczecin