Na razie sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny przyjęła projekt Prawa i Sprawiedliwości, który zakłada, że handel ma być dozwolony w drugą i czwartą niedzielę miesiąca oraz w dwie kolejne niedziele poprzedzające pierwszy dzień Bożego Narodzenia.

Jarosław Kalinowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego mówił o konieczności opanowania emocji i zastanowienia się nad tą sprawą, zwłaszcza, że są różne propozycje rozwiązania problemu. - Proponujemy kwestię uregulowania godzinowego. Póki nie zapadły jeszcze ostateczne decyzje, można jeszcze, studząc emocje, zastanowić się i doprowadzić do tego, żeby ci ludzie mieli możliwość spędzania większości niedziel w domu, z rodziną - mówił Kalinowski.

Jacek Sasin z Prawa i Sprawiedliwości przyznał, że nie jest zadowolony z wypracowanego w Sejmie kompromisu, bo jego zdaniem, zabroniony powinien być handel we wszystkie niedziele, tak jak to jest w niektórych innych krajach europejskich. Jednak, jak mówił poseł, projekt przyjęty przez komisję otwiera drogę do zmiany postaw Polaków w tej kwestii.

- Zaproponujemy wprowadzenie częściowego ograniczenia, czyli dwóch niedziel w miesiącu. To będzie dobre dla pracowników, bo przynajmniej te dwie niedziele będą mogli spędzić z rodziną. Z drugiej strony, jest to jakiś początek przebudowy modelu zachowania Polaków, czyli pokazania, że można spędzać niedzielę inaczej niż w centrum handlowym - mówił Sasin.

Z kolei Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej zwrócił uwagę, że Węgry, z którymi polskie władze utrzymują dobre stosunki, same wycofały się z zakazu handlu w niedziele. Polityk podkreślił, że obecne przepisy dają możliwości uporządkowania tej kwestii i po to, by Polacy mogli więcej odpoczywać, nie ma konieczności wprowadzania zakazów.

- Jeżeli już chcieliście budować Budapeszt nad Wisłą, to korzystajcie z doświadczeń swoich partnerów politycznych, węgierskich. Oni bardzo szybko wycofali się z tego i to nie tylko dlatego, że ekonomicznie bardzo dużo straciła na tym gospodarka węgierska, ale przede wszystkim ze względu na społeczny nacisk na szybką zmianę i powrót do poprzednich zasad - mówił Halicki. - Dyskusja jest możliwa, ale są organizacyjne możliwości, by i wilk był syty, i owca cała.

Grzegorz Długi z Kukiz'15 zaznaczył, że w tej sprawie powinni przede wszystkim wypowiedzieć się obywatele. Zapewnił, że jego ugrupowanie będzie przyglądać się rozwiązaniom, które ostatecznie przyjmie Sejm.

- Nasz klub, co do zasady opiera się na proobywatelskości i wolałby, żeby to obywatele zdecydowali. Jeżeli większość chce wprowadzenia tych ograniczeń, a chyba wygląda, że tak, to niech sobie one będą. Nie jest to sprawa tak istotna, żeby robić z tego powodu ideologiczną wojnę. Myślę, że jeżeli będzie taka decyzja, to zobaczymy jak to będzie działało - mówił Długi.

Od projektu w wersji przyjętej przez komisję odcięła się "Solidarność", która domaga się, by zakaz handlu obowiązywał w każdą niedzielę w miesiącu.