Szczecińska Lista Przebojów
Radio SzczecinRadio Szczecin » Szczecińska Lista Przebojów » ARCHIWUM » SZYMON NADAJE
PETER GABRIEL
Back To Front
Dublin, 3 Arena
10 grudnia 2014


Czekałem na ten moment od wielu lat. Czekałem na dzień, kiedy będę mógł pierwszy raz w życiu zobaczyć i usłyszeć pełnowymiarowy, nieograniczony żadnymi technicznymi niedogodnościami show Petera Gabriela. No i wreszcie doczekałem się.

Ostatni koncert długiej i wyczerpującej trasy koncertowej odbył się 10 grudnia 2014 roku w dublińskiej hali 3 Arena. Muzyk przez ostatnie dwa lata (z przerwami) objechał Amerykę i Europę ze swoją 'Back To Front Tour' i ostatnim występem w Irlandii zamknął całe przedsięwzięcie. W momencie, gdy ja byłem w drodze do 3 Arena, sfilmowany londyński występ od pół roku leżał już na półkach sklepów muzycznych. Zdążono go już nawet wyemitować w telewizji! Nie podejrzałem ani minuty, by nie 'zepsuć' sobie spotkania z muzykami na żywo. Zaznaczę od razu - spotkania z wybitnymi instrumentalistami, które za każdym razem wymaga masy przygotowań, prób, instalacji ton sprzętu i z pewnością niemałych nakładów finansowych. Tak wyglądają dziś koncerty Mistrza, choć potrzebował wielu lat, by jego solową pracę doceniła "szersza" publiczność.
Cofnijmy się na chwilę o kilkadziesiąt lat. Peter Gabriel na własne życzenie rezygnuje z ogromnej popularności i opuszcza ciepłą posadę w znanej grupie Genesis. Jest połowa lat 70tych. Muzyk rozpoczyna trudy kariery solowej. Z garbem artrockowej przeszłości próbuje artystycznie odrodzić się na nowo. Będzie to droga długa, kręta i wyboista, ale za to po latach wynagrodzona najcenniejszym skarbem - pełną niezależnością. Pierwsze dwie płyty były wynikiem eksperymentów z dźwiękiem, zderzeniem przeróżnych (mniej lub bardziej trafionych) pomysłów z niesprecyzowanym kierunkiem muzycznym, jaki chciałby obrać. Dopiero na początku lat osiemdziesiątych, za pomocą ówczesnego cudu techniki, czyli syntezatora Fairlight oraz w wyniku fascynacji muzyką plemienną dopieszcza swoje pierwsze arcydzieło, czyli płytę "Peter Gabriel IV". Pionierskie na tamten czas brzmienie (usunięcie wszystkich blach z zestawu perkusyjnego, rezygnacja z melodii na rzecz rytmu) plus niebanalne pomysły aranżacyjne zapożyczać będzie od niego wielu kolegów, od Kate Bush po Phila Collinsa.
Tymczasem Gabriel postanowił zmienić kurs i z ambitnych poszukiwań skierował się w stronę muzyki bardziej przebojowej. W 1986 roku światło dzienne ujrzała płyta "So". Kompozycje "Sledgehammer", "Don't Give Up" i "Big Time" śmigają po listach przebojów, a ich autorowi przybywa monet w kieszeni. Warto tu dodać, że już kilka lat wcześniej muzyk zmuszony był wykonać "skok dla kasy", czyli wystąpił po latach na jednej scenie z byłymi kolegami pod szyldem Genesis. Podreperowało to gabrielowski budżet, a pieniądze zarobione na tym występie pozwoliły mu opłacić długi, w jakie popadł organizując pierwszą edycję festiwalu World Of Music, Art And Dance (WOMAD). Początki bywają trudne, ale tuż po sukcesie płyty "So" festiwal WOMAD rozwinie skrzydła, a Peter otworzy własne studio nagraniowe Real World i zostanie jednym z największych i najbardziej uznanych animatorów muzyki świata. Pewnie już w tysiącach można liczyć muzyków, którzy nagrywali "u Gabriela", weźmy na przykład pierwszy z brzegu - nasz krajowy zespół KROKE, który w połowie kwietnia wystąpił w Szczecinie.

Wracamy do czasów obecnych. Po prawie trzydziestu latach Peter postanawia przypomnieć najpopularniejszą płytę w całości. Z tego powodu organizuje trasę "Back To Front" z tymi samymi muzykami, którzy grali na trasie promującej album "So"! I nawet nie trzeba być wielkim fanem (choć ja akurat jestem) dorobku muzycznego byłego wokalisty Genesis. Już dla samej radochy obserwowania na jednej scenie Tony'ego Levina, Davida Sanciousa, Davida Rhodesa (gitarzysta, który towarzyszył również Kate Bush na ostatnich koncertach!) oraz Manu Katche warto było wybrać się na to przedstawienie. A wszystko przy dźwiękach wspaniałych kompozycji, które wyszły spod pióra Pana Piotra.
Spodobało mi się już samo oczekiwanie na koncert. W momencie kiedy sala powoli zapełniała się ludźmi, poboczne miejsca sceny były odkryte. Można było obserwować muzyków oraz ekipę techniczną za kulisami podczas ostatnich przygotowań przed wyjściem na scenę. Przy pełnym oświetleniu hali i szumie rozmawiających i szukających swoich miejsc ludzi Gabriel wszedł niespodziewanie na scenę i zapowiedział występ dwóch dziewczyn. To Szwedki - Linnea Olsson i Jennie Abrahamson, które będą później częścią pełnego zespołu podczas występu Petera. Panie wykonały wspólnie po dwa utwory ze swojego solowego dorobku. Mi najbardziej przypadł do gustu "What" z repertuaru Olsson.
Gabriel rozpoczął własny występ równie niespodziewanie. Tak jak wcześniej - przy pełnym oświetleniu hali usiadł przy fortepianie i przedstawił całą koncepcję obecnej trasy. Porównując do posiłku, zapowiedział, że usłyszymy najpierw akustyczną przystawkę, potem pełne show, czyli danie główne, a jeśli ktoś to wytrzyma i dotrwa do końca, to dostanie jeszcze deser w postaci albumu "So" zagranego w całości. Od początku dawkował zarówno instrumentarium jak i oświetlenie. Na pierwszy rzut poszła nowa kompozycja "What Lies Ahead" zagrana na fortepianie przy delikatnej pomocy Levina na sticku oraz wiolonczeli Linnei Olsson. Cudowny utwór, który ma to ulotne piękno niczym "Father, Son" czy "The Drop", wyostrzył mi apetyt na nowy album. Przy następnym, zagranym z odpowiednią werwą "Shock The Monkey", dołącza reszta zespołu, ale wciąż jest to koncert typu "unplugged", dopiero w połowie "Family Snapshot" wszystko nagle się zmienia - występ nabiera elektrycznej mocy, w jedną sekundę gasną na hali wszystkie światła i z pełną parą rusza imponujące oświetlenie sceny. "Digging In The Dirt" to już petarda wielkiego kalibru, zagrana pełną mocą gitary elektrycznej Rhodesa. W ruch poszło pięć wielkich ruchomych wysięgników z lampami, które na zbudowanych szynach będą później wędrować dookoła sceny. A sam utwór? Kapitalny, zarówno w warstwie słownej jak i muzycznej. Gabriel, raczej nieśmiały w czasach szkolnych w relacjach damsko-męskich, po wybuchu popularności zaczął otaczać się pięknymi kobietami, które również nie były obojętne wobec przystojnego gwiazdora... Muzykowi coraz trudniej było utrzymać stały związek. Nieuchronny rozpad małżeństwa z Jill Moore w 1987 roku, długoletnia relacja z Rosanną Arquette, liczne romanse (m.in. z Sinead O'Connor, po którym została wizualna pamiątka w postaci teledysku do "Blood Of Eden") oraz coraz gorszy kontakt z dorastającymi córkami doprowadziły go do gabinetu psychoanalityka. Miną długie lata zanim muzyk ponownie się ożeni i w końcu ustatkuje, a córki, już jako dorosłe kobiety, rozpoczną z nim współpracę (Anna kręciła dokument z trasy "Growing Up Live", Melanie dołączyła do koncertowego składu ojca). Cały ten kocioł emocjonalny, który Peter sobie nagotował pod koniec lat 80tych, eksplodował na płycie "Us" z 1992 roku. "Digging In The Dirt" to prawdziwa wiwisekcja związku dwojga ludzi w rytmie soczystego funky (powalający bas Levina). Może i niezbyt przebojowy jak na singiel, ale za to jeden z najmocniejszych punktów w całym jego dorobku. Przy mocnych uderzeniach gitary wokalista wrzeszczy do partnerki: "Tym razem posunęłaś się za daleko! Ostrzegałem! Zamknij się i prowadź samochód! Siedź cicho i trzymaj ręce na kierownicy! Nie odwracaj się, ja nie żartuję!", by nagle spokojnym i zrezygnowanym głosem obwieścić tej samej osobie: "Taplam się w brudzie, zostań ze mną - potrzebuję wsparcia. Taplam się w tym brudzie, by odnaleźć i rozdrapać miejsca gdzie zostałem zraniony". Ta symboliczna scena w samochodzie z piosenki Gabriela trafia w samo sedno pokręconych i nieprzewidywalnych partnerskich relacji. Nagłe wybuchy agresji, potem dziecięca bezradność. Przecież wszyscy bez wyjątku, którzy są w stałym związku regularnie przechodzą podobne akcje. Jeśli ktoś zaprzeczy, po prostu mu nie uwierzę. Znakomity teledysk dodatkowo potęguje wrażenia. Wystąpiła w nim Francesca Gonshaw - aktorka zapamiętana zapewne jako jedna z kelnerek w Cafe Rene z popularnego niegdyś serialu "Allo, Allo". Sam dowiedziałem się o tym niedawno i byłem zdumiony, że znając od wielu lat i serial i teledysk, nigdy nie skojarzyłem tego faktu Jeśli chodzi o wersję koncertową, to najlepsze wrażenie robi ta z trasy "Secret World Live", gdzie kamera przyczepiona do hełmu i skierowana prosto w twarz Gabriela rejestruje w zbliżeniu nerwową mimikę twarzy. Pomysł pierwsza klasa! Na obecnych koncertach obyło się jednak bez tego dodatku. Muzyk dba też o to by, w miarę możliwości nie kopiować własnych pomysłów z przeszłości. Po nim następuje "Secret World" - kolejna perełka i jednocześnie zamknięcie albumu "Us". Dzisiejszego wieczoru nie usłyszymy już żadnej piosenki z tej płyty. Następnie wspaniałe, potężne "Darkness", kojarzące mi się trochę z dokonaniami King Crimson. Na zarejestrowanym londyńskim występie w miejscu "Darkness" pojawiła się jeszcze "trudniejsza" "The Family And The Fishing Net". Oczywiście trudniejsza nie oznacza gorsza, chodzi mi o potencjał komercyjny:) Po "No Self Control" przychodzi czas na pierwszy hicior, czyli "Solsbury Hill". Wśród publiczności zawrzało, zaczynają klaskać do rytmu. Przebojowa, niemal taneczna melodia i pierwszy solowy singiel, w którego tekście Gabriel określił swoje artystyczne credo. "Why Don't You Show Yourself" to drugi zagrany dziś nowy utwór z niewydanej wciąż następczyni "Up" i kolejny dowód, że warto na nią czekać. Danie główne skonsumowane. Kto zostaje na deser? Pewnie wszyscy, przecież dopiero tu usłyszą prawdziwe przeboje!
12
 

Zobacz także

2011-02-25, godz. 14:02 ANNA CALVI The Workman's Club, Dublin, 23.02.2011 Albumy "White Chalk" (2007) oraz najnowszy, jeszcze świeżutki "Let England Shake" nie pozostawiają żadnych złudzeń: PJ Harvey nie jest już krzykliwą, wyzywającą… » więcej 2011-02-11, godz. 12:01 NOUVELLE VAGUE Tripod, Dublin, 21 stycznia 2011 Do trzech razy sztuka! Najpierw była data na październik 2009, ale występ został odwołany. Druga data została wyznaczona na listopad 2010 - koncert też… » więcej 2011-01-06, godz. 01:49 Goran Bregović Sala Kongresowa, Warszawa, 29.12.2010 Magdalena Jastrzębska Piszę jeszcze na świeżo, żeby emocje nie uciekły, choć odczekałam ze 2 godziny, żeby w ogóle móc napisać coś więcej niż:… » więcej 2010-12-21, godz. 22:36 Anathema The Village, Dublin, 18.12.2010 Był sobie kiedyś, w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, brytyjski zespół metalowy o nazwie Anathema. Grywał koncerty u boku grup takich jak Cathedral… » więcej 2010-12-12, godz. 23:04 Arcade Fire, Vampire Weekend, Devendra Banhart The O2, Dublin, 05.12.2010 Arcade Fire to szczęściarze. Po debiutanckiej płycie "Funeral" (2004) krytycy padli przed nimi na kolana, bardzo szybko zaczęła rosnąć ilość fanów, głównie… » więcej 2010-12-07, godz. 12:24 SZYMON NADAJE Szymon Jastrzębski Janelle MonaeTripod, Dublin, 01.12.2010 Android nr 57821 znana jako Cyndi Mayweather zakochała się po uszy w człowieku o imieniu Anthony Greendown! Rusza… » więcej 2010-11-17, godz. 14:07 Gorillaz, De La Soul, Little Dragon Dublin, The O2, 11.11.2010 Dziwaczny projekt multimedialny o nazwie Gorillaz, który utworzyli Jamie Hewlett i Damon Albarn pod koniec ubiegłego wieku, stał się obecnie (ku zaskoczeniu… » więcej 2010-10-18, godz. 10:05 Porcupine Tree Mandela Hall, Belfast, 12.10.2010 "I Was Born in '67... The Year of 'Sgt. Pepper'"... taką oto deklaracją Steven Wilson rozpoczyna singlowy utwór "Time Flies", który promował… » więcej 2010-09-22, godz. 01:15 Joanna Newsom / Roy Harper Grand Canal Theatre, Dublin, 14.09.2010 Roy Harper to facet, który zajmuje się muzyką od połowy lat sześćdziesiątych. W przeszłości grywał koncerty u boku Jethro Tull, Fleetwood Mac i Pink… » więcej 2010-07-18, godz. 17:00 Tori Amos / Iveagh Gardens, Dublin, 16.07.2010 Przyznaję się od razu, że w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych muzyka Tori Amos dość mocno przeorała moje muzyczne trzewia;) Intensywne odsłuchiwanie… » więcej
23456