Nie tylko Wielka Brytania żyje brexitem. Planowane, ale wciąż niezrealizowane wyjście tego kraju z Unii Europejskiej, miało swój wpływ na ostatnie wybory do Parlamentu Europejskiego. W przypadku Polski do obsadzenia mieliśmy w nich 52 mandaty. Jedna z wybranych osób na razie swojego jednak nie obejmie. Po podliczeniu głosów padło na Dominika Tarczyńskiego z Prawa i Sprawiedliwości. Tym samym jest on - można powiedzieć - europosłem "czekającym" na swoją kolej. Uzupełni skład dopiero, gdy brexit stanie się faktem. To wtedy wolne miejsca zostaną rozdysponowane pomiędzy inne kraje członkowskie. Zgodnie z obecnymi ustaleniami Wielka Brytania ma czas na wyjście ze Wspólnoty do 31 października. Miało to stać się wcześniej, ale ze względu na brak wypracowanych zasad co do opuszczenia Unii i widmo tzw. "twardego brexitu" termin został odroczony. Czy obecny okaże się tym ostatecznym? Oby, chociaż nie można tego stwierdzić ze 100 proc. dozą pewności. Na razie pozostaje czekać na rozwój wypadków.
Brexit zbiera też żniwo na samych Wyspach. Do dymisji podała się premier Wielkiej Brytanii Theresa May. Jak zapowiedziała 7 czerwca zrezygnuje z kierowania Partią Konserwatywną, a po wyborze następcy przestanie także pełnić rolę szefowej rządu. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że brytyjskie wybory w do Parlamentu Europejskiego wygrała eurosceptyczna partia Brexit Party Nigela Farage'a.
Brexit zbiera też żniwo na samych Wyspach. Do dymisji podała się premier Wielkiej Brytanii Theresa May. Jak zapowiedziała 7 czerwca zrezygnuje z kierowania Partią Konserwatywną, a po wyborze następcy przestanie także pełnić rolę szefowej rządu. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że brytyjskie wybory w do Parlamentu Europejskiego wygrała eurosceptyczna partia Brexit Party Nigela Farage'a.