Zmiany popiera m.in. Marek Młodożeniec, ekspert motoryzacyjny i biegły sądowy w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego.

- W ubiegłym tygodniu miałem możliwość przejechania ponad dwóch tysięcy kilometrów po Polsce i byłem przerażony tym, co dzieje się na drogach, szczególnie lokalnych - mówił w "RSnW" Młodożeniec. - Byłem we wschodniej Polsce. Włos się na głowie jeży: młodzi ludzie w bardzo szybkich samochodach, jadący z bardzo dużą prędkością, a wyniki takiej jazdy były bardzo różne: rowy czy drzewa. Na szczęście bez ofiar śmiertelnych.

Edukacja jest potrzebna, ale problemem jest brak ośrodków, w których kierowcy będą uczyć się jazdy w ekstremalnych warunkach. Poszczególne miasta mogą nie zdążyć z wybudowaniem nowych obiektów, których koszt może pochłonąć setki tysięcy złotych. Takich ośrodków brakuje w pięciu województwach - mówił Marek Rupental, szef zachodniopomorskiej Inspekcji Transportu Drogowego.

- Między innymi też w naszym województwie nie mamy DTJ [Ośrodek Doskonalenia Techniki Jazdy - red.]. Najbliższy jest w Zielonej Górze i bodajże w Debrznie na terenie województwa pomorskiego - wymieniał.

Nowe przepisy wejdą w życie w styczniu przyszłego roku. Po zaliczeniu egzaminu teoretycznego i praktycznego, w ciągu 4 do 8 miesięcy, młodzi kierowcy będą musieli odbyć trzygodzinny kurs z wychodzenia z poślizgu, za który zapłacą 300 złotych.

Ponadto przez pierwsze dwa lata będą musieli jeździć z niższymi prędkościami i naklejką w kształcie zielonego listka umieszczoną z przodu oraz z tyłu samochodu.

Pierwsze kursy z zakresu wychodzenia z poślizgu zostaną przeprowadzone na przełomie kwietnia i maja przyszłego roku.