Karolina Beyer z Nowoczesnej mówiła w "Kawiarence politycznej" w Radiu Szczecin, że to nie realna groźba, a jedynie "straszak". - Wydaje mi się, że to tylko taka informacja, natomiast gdyby tak miało być to jest to bardzo nieskuteczne - uważa Beyer.

Michał Jach z Prawa i Sprawiedliwości odpowiadał: "przy takim problemie kraje członkowskie powinny siąść przy stole i rozmawiać, a nie słyszeć groźby". - Nie może być tak, że jakaś grupa puszcza balony próbne i mówi "zobaczymy co powiedzą, a nóż uda się kogoś naciągnąć na 250 tys. euro" - dodał Jach.

- Rozmawiać nie ma o czym, bo przyjęcie imigrantów nie jest w interesie Polski - mówił Krzysztof Rudzki z Ruchu Narodowego. - Rozumiemy, że są pewne porozumienia między państwami, ale decydującym czynnikiem są interesy państw narodowych.

Zdaniem Andrzeja Niedzielskiego z Platformy Obywatelskiej, Unia nie wie, jak poradzić sobie z imigrantami i stąd kontrowersyjny pomysł. - Unia uczy się na bieżąco, na żywym organizmie, na tych uchodźcach, jak załatwić ten problem. Będą różne głupie pomysły. Z tym musimy się liczyć - przyznał Niedzielski.

Jarosław Rzepa z Polskiego Stronnictwa Ludowego mówił, że przy ocenie kary ważne jest podejście innych krajów. - Całkowicie nie zgadzam się z takim pomysłem. Myślę, że uchodźcy, migranci to jest pewien test. Zachowanie wszystkich krajów wobec takiej sytuacji też ma ogromne znaczenie - podkreślił Rzepa.

Komisja Europejska zaproponowała kary dla krajów członkowskich, by odciążyć państwa, do których napływają imigranci, czyli Grecję i Włochy. Polska zobowiązała się przyjąć prawie siedem tysięcy uchodźców. Według założeń Komisji, gdyby odmówiła zapłaciłaby karę ponad półtora miliarda euro.

Posłuchaj Kawiarenki politycznej.