Jak mówił nam Robert Hełminiak, dyrektor LPR w regionie, chodzi między innymi o sytuacje, gdy polski śmigłowiec mógłby interweniować po stronie niemieckiej, by poszkodowanego zabrać do szpitala w Polsce, bo tu jest bliżej. - Lecimy wtedy na wskazane miejsce, strona niemiecka przekazuje nam pacjenta i wracamy do siebie. To jest możliwe - wyjaśniał w rozmowie z Radiem Szczecin.

Jak czytamy w piśmie z resortu zdrowia do naszej redakcji, niepotrzebne są interwencje polskich ratowników do polskich pacjentów po niemieckiej stronie, bo zgodnie z przepisami, osoby, które posiadają Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego mogą korzystać z opieki medycznej na terenie kraju, w którym doszło do wypadku. Gdy natomiast potrzebny jest transport lotniczy, to realizuje go niemieckie pogotowie i przewozi pacjenta do niemieckiego szpitala. I nie ma mowy o przewożeniu pacjentów przez granicę.

Współpracę między polskimi a niemieckimi ratownikami reguluje umowa ramowa między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o współpracy transgranicznej w ratownictwie medycznym z 2011 roku. W tym dokumencie nie ma jednak zapisów o pogotowiu lotniczym i na razie nie będzie.