Miesiąc po spotkaniu ze Szkocją, 14 listopada 2014 roku Polacy na wyjeździe grali z niewdzięcznym przeciwnikiem, czyli Gruzją. Pierwsza połowa rozczarowała, za to w drugiej Biało-Czerwoni strzelili cztery gole i rok fani reprezentacji i sami zawodnicy kończyli w dobrych humorach. A Adam Nawałka tonował nastroje i podkreślał, że selekcja cały czas trwa. Trener, jak się wydaje, nie powtórzył błędu poprzedników i niezmiennie tłumaczył, że o miejsce w kadrze trzeba nieustannie walczyć i że nie będzie wyjazdu do Francji "za zasługi". To zaprocentowało, patrząc już na sytuację po zakończeniu walki o awans: między innymi dzięki temu kibice spokojnie przyjęli na przykład wiadomość, że jeden z bohaterów meczu z Niemcami, Sebastian Mila po słabszych występach w klubie ostatecznie na EURO nie pojedzie. I nie zepsuło to humoru jego kolegom. A wystarczy przypomnieć słynną historię z Tomaszem Iwanem, którego w 2002 roku Jerzy Engel nie zabrał na Mundial w Korei i Japonii - co kompletnie popsuło atmosferę w szatni. Zresztą życie dopisało tutaj przewrotny epilog, wszak Iwan teraz jest członkiem sztabu trenerskiego Adama Nawałki. Czternaście lat później atmosfera w szatni Biało-Czerwonych jest naprawdę doskonała. Zawodnicy podkreślają, że po prostu lubią się ze sobą i z przyjemnością przyjeżdżają na zgrupowania. To "wykuło się" właśnie w czasie walki o awans do Mistrzostw Europy.