Na szczęście, nomen omen, fortuna znowu szybko się uśmiechnęła do naszej drużyny, bo w meczu z Gruzją na Stadionie Narodowym przy skromnym prowadzeniu Polaków 1:0, rywale mieli swoją okazję i trafili w spojenie słupka z poprzeczką. Gdyby wtedy był remis, kto wie, to spotkanie mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Ale Gruzini jednak spudłowali a do tego my mieliśmy Roberta Lewandowskiego, który w samej końcówce popisał się - uwaga - hat trikiem, gole strzelał niemalże minuta po minucie a zaczął dopiero w minucie 89...