W poniedziałek na pierwszej rozprawie przyznali się do winy i zaproponowali dla siebie karę - pod 10 tysięcy złotych grzywny. Zgodzili się na to prokurator i pełnomocnik Ewy Tylman. Oskarżeni mówili na rozprawie, że żałują tego, co zrobili i przeprosili obecnych na sali rozpraw: ojca i brata Ewy Tylman.

Andrzej i Piotr Tylman - choć akceptują wniosek oskarżonych - podkreślają, że pracownicy zakładu pogrzebowego nie mieli prawa robić zdjęć ciała ich córki i siostry.

- Powiedziałem, że mi się to nie podoba. Oni nie mieli prawa tego zrobić. Mam tyle kłopotów, że już nie chcę jeździć po tych sądach. - Przychyliliśmy się do tego, ale jak można być usatysfakcjonowanym jakimkolwiek wyrokiem. Nie zastosowali się do swoich poleceń służbowych, zrobili to co zrobili. Nic tego nie tłumaczy, jakakolwiek była motywacja. Doceniamy to, że przyznali się do winy. Teraz jest to lekcja na przyszłość - mówiła rodzina Ewy Tylman.

Oskarżeni przewozili zwłoki znad Warty do Zakładu Medycyny Sądowej. Kiedy dotarli na miejsce jeden otworzył worek z ciałem i zaczął robić zdjęcia. Drugi sfotografował się ze zwłokami kobiety. Nagrały to kamery monitoringu, które znajdowały się w pomieszczeniu.

Sąd ogłosi wyrok w tej sprawie za dwa tygodnie. Wszystko wskazuje na to, że będzie to tylko formalność przy zgodzie stron na dobrowolne poddanie się karze przez oskarżonych.

Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 roku. Jej ciało pół roku później wyłowiono z Warty. Według prokuratury, winnym śmierci kobiety jest Adam Z.