Kilka dni temu w sprawie obsady stanowisk kandydatów na komisarzy porozumiały się wszystkie grupy polityczne. Nowa Komisja, a w niej przedstawiciel Polski - czyli Piotr Serafin, który ma zajmować się budżetem - rozpocznie pracę 1 grudnia.

Po raz pierwszy od 25 lat żaden z kandydatów na komisarzy nie został odrzucony przez europosłów podczas wysłuchań. Ale i tak nie zabrakło emocji. Bo centrolewica wzięła na celownik dwóch kandydatów - Węgra, który ma zajmować się zdrowiem i Włocha z konserwatystów, który ma być wiceprzewodniczącym Komisji i odpowiadać za politykę spójności. W odwecie centroprawica zagroziła odrzuceniem popieranej przez socjalistów Hiszpanki, która również ma być wiceszefową Komisji i zajmować się konkurencją. Ostatecznie jednak szachy polityczne zakończyły się uzgodnieniami.

Jedynym stratnym na całym zamieszaniu jest Węgier, który nie chciał otwarcie przyznać kobietom prawa do aborcji i któremu uszczuplono tekę - prawa reprodukcyjne przejęła Belgijka. Pozostali kandydaci na komisarzy mają zakres obowiązków wyznaczony im przez Ursulę von der Leyen, przewodniczącą Komisji, która pozostaje na drugą kadencję.