"Bez wątpienia był wielkim amerykańskim artystą. Tej samej klasy, co wielcy pisarze, malarze czy architekci. Filmy Kubricka są ponadczasowe. Otwierają dla kolejnych pokoleń nowe przestrzenie. Skąd w przyszłości ludzie będą czerpać wiedzę o XX wieku? Wierzę, że między innymi z filmów Kubricka czy Bergmana. Zanim pomyślimy o historii, wojnach i polityce, pierwsze nasze skojarzenia z przeszłością to sztuka: obrazy, budowle, książki. Każdy film Kubricka początkowo budził kontrowersje, a w dziesięć lat po premierze nagle uznawano go za klasyka gatunku. To jest właśnie znamię wielkiego artysty. To nie znaczy, że wszyscy go lubią – nie każdy w końcu przepada za francuskimi impresjonistami, ale oni wciąż trwają." Takimi słowami opisywał fenomen Stanleya Kubricka jego przyjaciel i producent kilku jego filmów, Jan Harlan. Kiedy ja myślę o Kubricku, przychodzą mi na myśl słowa innego reżysera, ale i poety i dramaturga, Jeana Cocteau: "Nie wiedziałem, że to jest możliwe i dlatego to zrobiłem". Skorygowałabym to zdanie - nie wiedziałem, że to jest niemożliwe i dlatego to zrobiłem.
Zapraszam na 1 część opowieści Damiana Romaniaka, krytyka filmowego, dla którego Stanley Kubrick jest ukochanym artystą kina.