To w sumie nie jest terror. To jest super i przyjemne. Tylko wyczerpujące. Szczególnie dla osób, które nie lubią się na przykład ze słońcem. Uwielbiają spędzać czas ze swoimi dziećmi. Tylko nie zawsze organizm nadąża. I trochę umiera. Na jakiś czas. Albo umarłby, ale dzieci nie pozwalają.
Nie ma czegoś takiego jak prywatność. W pewnych sytuacjach - kiedy powinna być - to w tych sytuacjach nawet ostatni azyl przestaje być azylem. Jak ta łazienka na przykład, która jest ostatnim bastionem. A on upada. Przydałby się drugi. Albo czwarty.
Z informacją o wyjeździe nie powinno się zdradzać zbyt wcześnie. Małe potwory niech dowiedzą się najlepiej w tym samym dniu. Budzimy je i od razu do samochodu. Unikniemy niepotrzebnych pytań. Poza oczywiście ,,daleko jeszcze?". Ale na to recepty jeszcze nie wymyśliłem.