Zapraszamy na kolejną, trzecią już wędrówkę po miejscach, których miejsc już nie ma. Zniknęły z naszego miasta z różnych powodów i w różnych okolicznościach – czasem tragicznych. A czasem z niedbałości i ... nieprzygotowania mieszkańców.
Wojciech Lizak, Marian Kalemba i Agata Rokicka - zapraszamy.
I jeszcze suplement do tego odcinka, nadesłany przez Mariana Kalembę: Pan Marian zapomniał opowiedzieć o odkryciu, jakiego dokonał w Książnicy Pomorskiej. W jej holu natknął się na wystawę wycinków prasowych dotyczących powstawania kina "Kosmos". A tam - niespodzianka. Okazuje się, że kino mogło nazywać się INACZEJ.
W marcu 1959 roku "Kurier Szczeciński" ogłosił dla czytelników konkurs (z nagrodami od 200 do 1000 zł) na nazwę nowego kina. Wpłynęło 5 tysięcy propozycji. Oto niektóre zgłoszone nazwy: Wineta, Mars, Mieszko, Fiord i Kosmos. Po burzliwej, 3 godzinnej dyskusji w Redakcji, konkursowe Jury postanowiło wybrać nazwę: SPARAGUS.
W tamtych czasach nie było RODO - podano więc do publicznej wiadomości, że: "projekt wysunęła i I nagrodę zdobyła p. Adelajda Ciężka, zamieszkała w Szczecinie przy ul. Cystersów 13."
Podano także, iż: "Propozycje nazw uznane przez redakcję za najlepsze przedstawione będą dyrekcji OZK."
Dziś już wiemy, że wyżej wymieniona dyrekcja Okręgowego Zarządu Kin, nie podzieliła zdania dziennikarzy. Ciekawy jest też dodany do wycinków komentarz autorek Wystawy, Katarzyny Zwierzewicz i Dominiki Odrowąż:
"Wśród 800 gości zaproszonych na inauguracyjny seans zabrakło budowniczych kina (brygada ze Szczecińskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego). Robotnicy i majstrowie po otrzymaniu zaproszeń na miejsca blisko ekranu, uznali gest dyrekcji OZK za obraźliwy i zaproszenia zwrócili. ... Na inauguracyjny seans OZK zaprosił również laureatów konkursu Kuriera szczecińskiego, którzy zaproponowali nazwę Kosmos."
"Kilka dni po otwarciu obiektu, podczas seansu, oderwała się od sufitu szklana płyta wykładzinowa, w efekcie czego rannych zostało dwóch widzów, jednego z nich zabrano do szpitala. Przeprowadzona ekspertyza wykazała, że do mocowania płyt użyto złej zaprawy klejącej."
Panu Marianowi przyszło na myśl, że robotnicy wiedzieli co robią, zwracając zaproszenia na seans. Nie obrazili się, tylko uznali ryzyko za zbyt wysokie.