Szczeciński holownik "Zeus" spłonął doszczętnie tej nocy w szwedzkim porcie. Cztery osoby nie żyją, a trzy są ranne.
- Na tę chwilę nie mamy takich informacji. Było tam siedmiu członków załogi, to mieszkańcy Szczecina - mówi Pistorowicz.
Ogień wybuchł przed północą - piszą szwedzkie media. Strażacy na miejscu zastali dwie osoby próbujące go ugasić. Udało się uratować jeszcze jedną osobę z obrażeniami głowy. Po zakończonej akcji pod pokładem odkryto cztery ciała.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że na holowniku zginęły cztery osoby. Szef resortu, Grzegorz Schetyna podkreśla, że Ambasada RP w Sztokholmie pozostaje w stałym kontakcie z rannymi i zapewnia im pomoc.
- Potwierdzamy tę tragiczną informację. To smutna informacja, którą muszę potwierdzić, ale placówka w Sztokholmie cały czas zajmuje się rannymi - informuje Schetyna.
Pracownicy Zakładu Usług Żeglugowych są wstrząśnięci wydarzeniami w Szwecji.
- Jestem w szoku, znałem ich, pewnie, że znałem. Pożar był w kabinach podobno - mówi jeden z marynarzy.
Holownik "Zeus" przyciągnął do szwedzkiego miasta Solvesborg barkę, która była rozładowywana.
Holowniki, które pływają w ZUŻ-u to stare jednostki. ZEUS był wybudowany w 1966 roku. Najnowszy holownik "Tryton" sprzedał syndyk, który zarządzał majątkiem ZUŻ-u po upadku firmy. W skład majątku tej firmy wchodził też największy dźwig pływający w Szczecinie - "Gucio". Też został sprzedany. Od syndyka ZUŻ kupiła niemiecka firma Otto Wulf.
Marynarze holowników nie pracują w ZUŻ-u, tylko w jednej z firm rekrutujących załogi. Gdy holownik nie ma zlecenia, są w domu i czekają na telefon. W czwartek nikt z zarządu spółki nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Rodziny pracowników ZUŻ-u przychodziły do biura i próbowały się dowiedzieć co stało się z ich bliskimi. Przyczyny pożaru nie są znane, prawdopodobnie paliła się maszyna. Marynarze zginęli, bo spali.
Holownik ZEUS należał do szczecińskiego Zakładu Usług Żeglugowych. To kolejna tragedia w tej firmie. Wiosną holownik Kuguar zatonął w Świnoujściu po zderzeniu się ze statkiem wpływajacym do portu. Podczas tego wypadku na szczęście nic się nikomu nie stało.
Jak mówił w rozmowie z naszym reporterem Mariusz Pistorowicz ze szczecińskiego Zakład Usług Żeglugowych w Szczecinie, spółka czeka na oficjalny raport.
- Potwierdzamy tę tragiczną informację. To smutna informacja, którą muszę potwierdzić, ale placówka w Sztokholmie cały czas zajmuje się rannymi - informuje Schetyna.
- Jestem w szoku, znałem ich, pewnie, że znałem. Pożar był w kabinach podobno - mówi jeden z marynarzy.