Komunikat zarówno polskich jak i amerykańskich sił zbrojnych jest lakoniczny, ale wymowny. Oprócz zdjęcia kilkudziesięciu żołnierzy na tle dwóch potężnych maszyn napisano, że ich stacjonowanie w Polsce to już fakt wynikający z tzw. inicjatywy wzmocnienia regionu. Biały Dom ogłosił ją w trzy miesiące po tym, jak Rosjanie zajęli półwysep krymski w 2014 roku.

Drony z Mirosławca w niczym nie przypominają maszyn wykorzystywanych komercyjnie - rozpiętość ich skrzydeł do 20 metrów - mogą latać nawet kilkanaście godzin nad obserwowanym celem. Te stacjonujące w Polsce mają nie przenosić uzbrojenia, ale gdyby zaszła taka potrzeba - uniosłyby prawie 1,5 tony pocisków.

Co ciekawe - ich operatorzy - wcale nie muszą pilotować ich z bazy w Mirosławcu - mogą znajdować się w amerykańskiej bazie za oceanem.

Amerykańscy i polscy wojskowi pokażą jedną z maszyn dziennikarzom w dniu zakończenia manewrów Saber Strike - 15 czerwca.