W sieci bardzo ostro zderzają się zarówno zwolennicy różnych opcji politycznych, jak i społecznych a wirtualne dyskusje często sprowadzają się do poniżania czy nawet gróźb w kierunku swoich oponentów. Zdaniem politologa profesora Wawrzyńca Konarskiego, to również efekt działań polityków, którzy przelewają swoją retorykę na nieświadomy elektorat.

- To ostatni dzwonek, żeby się opanować - apeluje na naszej antenie do klasy politycznej prof. Konarski. - Kłótnie, inwektywy i epitety, jakimi wielokrotnie wzajemnie polscy politycy się obciążają i obdarzają w przestrzeni publicznej mają olbrzymi i fatalny wpływ na społeczeństwo, bo to co jest teatrem politycznym, żeby zdobyć poparcie konkretnej grupy to jest sytuacja, która niestety jak widać już przeniosła się.

Z internetowym hejtem postanowił walczyć dr Dawid Ciemięga. W sądzie toczy się proces, który lekarz z Tychów wytoczył antyszczepionkowcom, bo ci masowo zniesławiali go w mediach społecznościowych.

- Najpierw to było kilkadziesiąt osób, później kilkaset, które mnie atakowały na Facebooku wyzywając od morderców, skorumpowanego lekarza; lekarza, który okalecza dzieci, rozpowszechniały nieprawdziwe informacje na mój temat, jak np. że biorę łapówki od firm farmaceutycznych i tego typu rzeczy - powiedział Ciemięga.

Jednak hejt w internecie to również "zasługa" samych serwisów, co wyjaśnia Anna Miotk z firmy badawczej Polskie Badanie Internetu.

- Platformy muszą zacząć sortować treści i co powoduje działania algorytmu? Że treści, które wzbudzają więcej komentarzy, więcej polubień, są częściej udostępniane. To są treści, które są najmocniej sortowane. Efekt jest taki, że to co się sortuje, to co przyciąga uwagę to są konflikty, starcia, kłótnie. W związku z tym te najbardziej konfliktowe treści są najbardziej widoczne - mówiła Miotk.

Od poniedziałku policja w Polsce zatrzymała trzy osoby w związku z groźbami w kierunku prezydentów miast w internecie.