O podejrzeniach korupcji zawiadomiły same Zakłady Chemiczne, a pracownicy zostali dyscyplinarnie zwolnieni - to stanowisko polickiej spółki po doniesieniach z Centralnego Biura Antykorupcyjnego. CBA poinformowało o zatrzymaniu dwóch osób pracujących w zakładach oraz biznesmena z Podkarpacia.

- W skrócie chodziło o to, że przedsiębiorca oferował korzyść majątkową pracownikom Zakładów Chemicznych w Policach za to, aby Zakłady nabywały właśnie od niego konkretny komponent chemiczny. Na tym procederze Zakłady mogły ponieść naprawdę bardzo wysokie straty - zaznaczył prokurator Michał Lorenc.

Firma zaznaczyła, że podejrzenie popełnienia przestępstwa pojawiło się po wdrożeniu wewnętrznych procedur. W ostatnich miesiącach okazało się, że pracownicy mogą brać łapówki przy zakupach jednego z komponentów wykorzystywanego w produkcji nawozów, a trwało to przynajmniej od 2014 roku.

W rozmowie z TVP prokurator Marcin Lorenc informował jakie stanowiska zajmowali.

- Jeden z nich zajmował stanowisko kierownicze, drugi był specjalistą w dziale tzw. zakupów strategicznych. Obaj mieli decydujący wpływ na to w jaki sposób komponenty te będą kupowane przez Zakłady Chemiczne - powiedział.

Rzecznik koordynatora do spraw Służb Specjalnych, Stanisław Żaryn podkreślał, że zatrzymania dokonano na gorącym uczynku. - Jedna z zatrzymanych osób - biznesmen - był w trakcie załatwiania, jak się zdaje, kolejnej transakcji niekorzystnej dla spółki. Dwóch pracowników spółki i biznesmen prowadzili działalność w celu wydrenowania spółki w Policach i podpisywania niekorzystnych dla niej kontraktów - powiedział Żaryn.

Według funkcjonariuszy do przestępstw dochodziło od kilku lat, a polickie zakłady straciły na tym przynajmniej 10 milionów złotych. Pracownicy z Polic oraz biznesmen z Podkarpacia przyznali się do winy.

W sprawie nieprawidłowości w polickim zakładzie zatrzymano do tej pory 14 osób.
Zobacz pełną treść stanowiska Grupy Azoty Police S.A.