Dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej Krzysztof Marcinowski tłumaczył, że nie mają pieniędzy na zakup nowości, a ludzie nie chcą pracować za najniższą krajową pensję. - Oni nie protestują, oni w dużej mierze po prostu odchodzą.
Radni Koalicji Samorządowej i Koalicji Obywatelskiej, którzy przyjęli budżet, tłumaczyli, że to wina rządu, który obcina finansowanie samorządów, ale zdaniem radnej niezrzeszonej Edyty Łongiewskiej-Wijas, problem istnieje od lat. - O tym, że budżet na kulturę jest niedoszacowany, wiedzą państwo co najmniej od czterech lat. O tym, że dyrektorzy instytucji kultury nie otrzymywali dotacji podmiotowych na poziomie gwarantującym realizację programu, tez wiedzieliśmy o tym od kilku lat.
Radni mają teraz przyjrzeć się wydatkom na imprezy masowe czy promocję miasta - żeby ewentualnie przeznaczyć je na finansowanie kultury wyższej. Mowa także o dodatkowym milionie z rezerwy budżetowej.