Protest w Szczecinie jednak się nie kończy. Jego organizatorzy skarżą się, że zostali pominięci w negocjacjach, a porozumienie nie rozwiązuje problemów, więc ponownie wyruszają traktorami w miasto.

- Nie poddamy się - mówili rolnicy: - Zachodniopomorskie zawsze protestowało, jest dużą siłą, a niestety nie zaproszono nas. Jesteśmy zawiedzeni. - Te punkty dla nas, które zostały ustalone i wstępnie podpisane są niejasne... - Jesteśmy bardzo mocno obciążeni finansowo, nie mamy pieniędzy w gospodarstwach, więc tu i teraz szukamy rozwiązań.

- Mówmy sobie szczerze, poparliśmy jako Solidarność rządy Prawicy i teraz wymagamy, żeby ta Prawica naprawiła to, co jest złe. Oczywiście, że nam nie wystarcza... Mamy szereg postulatów, które złożyliśmy i one praktycznie nie są realizowane, stąd chcemy, aby ktoś do nas tu przyjechał - podkreślał Edward Kosmal, wiceprzewodniczący rady wojewódzkiej "Solidarności" Rolników Indywidualnych.

Rząd zobowiązał się m.in. do zawnioskowania w Unii o przywrócenie ceł na ukraińskie zboże, a to które leży w polskich magazynach ma trafić m.in. na cele humanitarne do Afryki.

Do tego rolnicy mają dostać kilkaset milionów złotych z rezerwy kryzysowej. Jednak, zdaniem uczestników protestu w Szczecinie, propozycje powinny zawierać również pomoc dla producentów owoców i mleka.

Domagają się również bezwzględnego wprowadzenia cła na ukraińskie plony - bez względu na opinię Brukseli w tej sprawie. Dzisiaj planują kolejny przejazd przez miasto.