Machina Czasu
Radio SzczecinRadio Szczecin » Machina Czasu
Fot. pixabay.com
Fot. pixabay.com
Kochani Podróżnicy w czasie!
Dostaję sporo wiadomości i maili, że jesteście zawiedzeni ograniczeniem możliwości słuchania audycji "Machina czasu" na stronie Radia Szczecin.

Od kilku miesięcy można tu znaleźć jedynie cztery ostatnie odcinki. Jest to spowodowane wypowiedzeniem przez ZAIKS umowy z Radiem Szczecin (i innymi rozgłośniami publicznymi). Chodzi o opłaty za muzykę wykorzystaną w audycjach publikowanych w internecie. Nowe warunki są dla władz radia trudne do przyjęcia. Negocjacje utknęły w martwym punkcie. Wiem, że to ogranicza Wam możliwości buszowania po "Machinach..." i podróży w czasie. Mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu. Przepraszam. I do usłyszenia!
Agata Rokicka
Jan Kulma w Królikarni w Warszawie. Fot. Edward Hartwig [z archiwum Joanny i Jana Kulmów]
Jan Kulma w Królikarni w Warszawie. Fot. Edward Hartwig [z archiwum Joanny i Jana Kulmów]
"Wspaniale wyreżyserowali swoje życie" - twierdzi prof. Urszula Chęcińska, badaczka twórczości Joanny i Jana Kulmów. To artystyczne małżeństwo przez lata mieszkało w Strumianach w Puszczy Goleniowskiej. Ona - to poetka, prozaiczka, autorka utworów scenicznych oraz książek dla dzieci i młodzieży, reżyserka. On był filozofem, kompozytorem, reżyserem, pisarzem.

"Jestem wolny od wszelkich niechceń, a więc od nienawiści, zawiści, rozpaczy, lęków, przestrogi" - tak brzmi jedno z "Siedmiu przykazań Jana Kulmy". Jego "Dykteryjki przedśmiertne. Wszystkie" zawierają trafne obserwacje obyczajowe, niebanalne refleksje, niosą też w sobie dużą dawkę humoru, ironii i dystansu wobec życia. Ukazały się - zgodnie z wolą autora - w setną rocznicę jego urodzin, która wypadła w piątek, 13 grudnia tego roku.

Gościem "Machiny czasu" jest prof. Urszula Chęcińska, prezeska Fundacji Joanny Kulmowej i Jana Kulmy, Pełnomocniczka Rektora Uniwersytetu Szczecińskiego ds. spuścizny Joanny i Jana Kulmów.
Posłuchaj audycji Agaty Rokickiej
Spacer po Pompastycznym Szczecinie. Fot. Karolina Jarosławska
Spacer po Pompastycznym Szczecinie. Fot. Karolina Jarosławska
Są wysokie, smukłe, ale sporo ważą. W dodatku są wiekowe - niektóre mają już ponad 120 lat! Mimo to ciągle zachwycają i trudno jest przejść obok nich obojętnie.

Szczecińskie pompy, zwane berlinkami (może jednak powinny nazywać się szczecinkami), to zabytki techniki stojące w wielu zakątkach miasta. Trzydziestu siedmiu z nich Tomasz Wieczorek, przewodnik miejski nadał imię (czasem nawet dwa imiona). Wszystkie są żeńskie. Dlaczego? I jaką historię opowiadają szczecińskie pompy? O tym w kolejnej „Machinie czasu”.
Posłuchaj audycji Agaty Rokickiej
Willa Grüneberga. Rok 2010. Fot ze zbiorów autorki
Willa Grüneberga. Rok 2010. Fot ze zbiorów autorki
Willa Grüneberga. Rok 2010. Fot ze zbiorów autorki
Willa Grüneberga. Rok 2010. Fot ze zbiorów autorki
Willa Grüneberga. Rok 2010. Fot ze zbiorów autorki
Willa Grüneberga. Rok 2010. Fot ze zbiorów autorki
Willa Grüneberga. Rok 2010. Fot ze zbiorów autorki
Willa Grüneberga. Rok 2010. Fot ze zbiorów autorki
Fot. Jan Kułakowski przy tablicy upamiętniającej Grünebergów. 16 listopada 2024 r. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
Fot. Jan Kułakowski przy tablicy upamiętniającej Grünebergów. 16 listopada 2024 r. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
Willa Grüneberga. 2024 r. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
Willa Grüneberga. 2024 r. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
"Organy mówią językiem zrozumiałym dla wszystkich" - to słowa zmarłego niedawno red. Janusza Ławrynowicza, dziennikarza Kuriera Szczecińskiego. Był jednym z gorących zwolenników, by w godny sposób upamiętnić słynną rodzinę organmistrzów ze Szczecina. Budowane przez nich znakomite instrumenty można znaleźć w całej Europie, ale też odległych zakątkach świata np. w Afryce Południowej.

Niedawno przy ulicy Batalionów Chłopskich w szczecińskich Zdrojach przed willą, w której mieszkał Barnim Grüneberg, najsłynniejszy z rodu, ustawiono tablicę turystyczną. Inicjatorem tej idei jest Jan Kułakowski, uczeń w klasie organów w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych im. Feliksa Nowowiejskiego w Szczecinie. Wspólnie z Janem wyruszymy w podróż do przeszłości. Wybierzcie się z nami - po 20.
Posłuchaj audycji Agaty Rokickiej
Fot. dr Paweł Kula. Rodzinne zdjęcie mieszkańców Goleniowa zrobione starym aparatem, podobnym do tego, jakiego używał Marian Dałkiewicz
Fot. dr Paweł Kula. Rodzinne zdjęcie mieszkańców Goleniowa zrobione starym aparatem, podobnym do tego, jakiego używał Marian Dałkiewicz
Znaleźć skarb - to marzenie wielu. Jak w książkach o przygodach Pana Samochodzika Zbigniewa Nienackiego. Pamiętacie? "Tam skarb Twój, gdzie serce Twoje".

Wszystko zaczęło się wiele lat temu, gdy na strychu domu przy ul. Żymierskiego (dziś – Grota Roweckiego) w Goleniowie - gdzie przed laty Marian Dałkiewicz, wspólnie z żoną, Zofią prowadzili atelier fotograficzne - znaleziono pokryte solidną warstwą kurzu pudełka ze szklanymi płytkami. Okazało się, że są to negatywy.

Kilkadziesiąt lat po śmierci pierwszego powojennego goleniowskiego fotografa postaci ze zdjęć ożywają. Powstał projekt "Goleniowskie Fotohistorie", strona internetowa, a w piątek, 15 listopada otwarto wystawę zdjęć Mariana Dałkiewicza, którą można oglądać w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej w Goleniowie do 23 listopada.

Została też zrobiona fotografia mieszkańców miasta. Stareńkim, obudowanym drewnem aparatem. Fotograf przykrył głowę czarnym materiałem, odsłonił obiektyw, błysnął i... zadziała się magia. Jak za czasów pana Mariana.