Zadziwia mnie również ich świadomość. Nicolas Nabokov pisał w swoich wspomnieniach: "Czyżbyśmy byli wszyscy, cała śmietanka Rosji tak na wskroś niewrażliwi, tak obrzydliwie tępi, żeśmy w ogóle nie czuli, iż to nasze bajeczne życie już samo w sobie jest niesprawiedliwością i właśnie dlatego nie może trwać wiecznie?" I wcale nie był w swoich poglądach odosobniony. Arystokraci - często postępowi intelektualiści - nie przewidzieli jednak rozmachu i bezmyślnej siły niszczącej rewolucji...
"Douglasowi Smithowi udało się uchwycić ten świat na moment przed zniknięciem. Amerykański historyk nie tyle przedstawił carską arystokrację w ogóle, co przywrócił do życia najwybitniejsze postaci i ukazał złożoność ich postaw. Postępowi pisarze, naukowcy i feministki, zaangażowani w intelektualne życie Europy Szeremietiewowie i Golicynowie (losy dwóch rodów wyznaczają główną linię narracji) byli jednocześnie strażnikami na wskroś anachronicznego porządku społecznego, który zawalił się pod naporem nowoczesności rewolucji. Narastający od pokoleń rozdźwięk między elitą a biedotą przerodził się w rzeź. I choć carska Rosja usiana ogromnymi majątkami książąt zamieniła się w kraj kołchozów, nieliczni „niegdysiejsi ludzie”, czyli przedstawiciele zdeklasowanej warstwy szlacheckiej, przetrwali. Posiłkując się wspomnieniami, fragmentami niepublikowanych dzienników i dokumentami archiwalnymi Smith odtworzył indywidualne losy bohaterów od czasów przełomu, aż po stalinowskie czystki lat trzydziestych." - czytamy na stronie Wydawnictwa Literackiego.
Gorąco tę książkę polecam.