1859 - Urodził się George Curzon, polityk brytyjski. Pojęcie linii Curzona pojawiało się w naszych dziejach wówczas, gdy politycy europejscy podejmowali debatę na temat kształtu polskiej granicy wschodniej. Było tak w latach 1920-1922 i 1943-1945. Po raz pierwszy z projektem tym lord George Nathaniel Curzon, brytyjski minister spraw zagranicznych, wystąpił w lipcu 1920 roku. W ogólnym zarysie owa linia przebiegała od Suwałk, koło Grodna i Brześcia, wzdłuż Bugu aż do Przemyśla i linii Karpat. Wynik wojny polsko-bolszewickiej (1920 r.) zdezaktualizował tę propozycję, która jednak wróciła w dyplomacji w latach II wojny światowej. Linia Curzona była punktem wyjścia do rokowań politycznych prowadzonych z aliantami zachodnimi przez Związek Radziecki. Koncepcja ta, podchwycona przez rządy USA i Wielkiej Brytanii, z niewielkimi zmianami, dała podstawę do wyznaczenia po wojnie wschodniej granicy Polski, mimo gwałtownych sprzeciwów naszego rządu emigracyjnego
1927 - w hotelu Ambassador w Los Angeles zebrał się 36-osobowy komitet założycielski Akademii Sztuki i Techniki Filmowej (Academy of Motion Picture Arts and Sciences), powszechnie znanej dziś jako hollywoodzka Akademia Filmowa. W skład tego gremium weszli producenci, reżyserowie, aktorzy, scenarzyści i technicy filmowi. W dwa lata później pierwszy raz przyznano słynne Oskary.
1962 - "Titanic", w początkach XX wieku nie mający konkurenta pod względem wielkości, po kilkudziesięciu latach był już tylko świadectwem swoich czasów. 11 stycznia 1962 roku w swój dziewiczy rejs na Wyspy Kanaryjskie wyruszył znacznie większy od "Titanica" transatlantyk "France". Mierzył sobie 315 m długości, 34 m szerokości, 56 m wysokości, ważył 55 tys. ton. Zabierał ponad 2 tysiące pasażerów, a sama załoga liczyła tysiąc osób. Przede wszystkim zaś do celu podróży dotarł bezpiecznie. Dziś epoka wielkich transantlantyków minęła bezpowrotnie. Zastąpiły je statki wycieczkowe, zaś rolę szybkiego środka komunikacji międzykontynentalnej przejęło lotnictwo pasażerskie.
Podróże fascynują - uczą nowych smaków i zapachów, rozwijają wyobraźnię i wrażliwość, ułatwiają otwarcie na inne kultury, inne obyczaje. Pozwalają też oderwać się od naszej (nie zawsze kolorowej) codzienności. Kłopot w tym, że o ile przestrzeń można pokonywać w tę i z powrotem, o tyle w czasie przemieszczamy się tylko w jednym kierunku - ku przyszłości.
Radiowa "Machina czasu" pozwala na wędrówki także do przeszłości. Wspólnie penetrujemy czwarty wymiar w poszukiwaniu ciekawych wydarzeń i ludzi.
Warto znaleźć czas na "Machinę czasu" Agaty Rokickiej.