Książka przypomina kilka zapomnianych zdarzeń z lat 1907–1940, z których wiele wartych jest w przyszłości oddzielnego wydawnictwa. Autor opowie także o swojej pasji, która zaprowadziła go na księgarskie półki i odpowie na pytania czytelników.
We wstępie książki autor wyjaśnia genezę jej powstania:
Pisząc tę książkę, chciałem przede wszystkim przywołać takie wydarzenia z dziejów Szczecina, które albo w powszechnej świadomości w ogóle nie istnieją, albo w najlepszym wypadku są w niej obecne w bardzo ogólnym, mglistym zarysie.Weźmy chociażby jednego z jej bohaterów, czyli Hermanna Juliusa Grüneberga. Ilu z dzisiejszych mieszkańców grodu Gryfa wie, że ten szczecinianin był wybitnym niemieckim chemikiem, który od podstaw stworzył przemysłowe imperium, w skład którego wchodziły fabryki znajdujące się nawet w Moskwie i Petersburgu? Kto dzisiaj kojarzy jego nazwisko z nawozami sztucznymi, w których produkcji i upowszechnianiu był niekwestionowanym pionierem?
Kto z nas pasjonatów historii Szczecina słyszał o sylwestrowej powodzi z roku 1913, albo o przyciągającym nieszczęścia moście kolejowym nad Parnicą, przy którym dochodziło do niewyjaśnionych wypadków?
Dlaczego wybrane zostały właśnie te, a nie inne wydarzenia? Opisałem tylko takie, po których pozostała chociażby jedna fotografia lub widokówka, idąc w ślad za tym, co swego czasu napisał Robert Joseph Flaherty: „Prawie wszystko można powiedzieć za pomocą obrazu, prawie nic za pomocą słów”.