Prowadzi on analizy w sprawie ośmiolatka, który zmarł na początku tygodnia po długotrwałym znęcaniu się nad nim przez ojczyma. Mikołaj Pawlak zaznacza, że w przypadku Kamilka zawiodło wiele instytucji i ludzi.

- Był sąd, nawet różne sądy, byli różni kuratorzy, byli różni asystenci, szkoła, wychowawczyni. Akurat co do tych dwóch ostatnich to mam najmniejsze uwagi, bo najbardziej chciały reagować, tylko kompetencje poza szkołą są najmniejsze. Okazało się, że przepisy są, procedury są, tabelki wypełnione, kuratorzy między sobą wysyłają, tylko sądy nie podejmują decyzji. Nikt nie raczył skorzystać z przepisu, który obowiązuje od lat 60., że należy wysłuchać dziecko, zobaczyć, bo być może z ruchu dziecka, z tego, jak mówi, czy mówi, jak się zachowuje, jak wygląda, już by wiedzieli, że trzeba dziecku natychmiast pomóc. To z tych akt widać, tylko ktoś miał klapki na oczach - ocenił.

Mikołaj Pawlak dodaje, że o złej sytuacji w rodzinie było wiadomo od dawna.

Krajowa Rada Sądownictwa zdecydowała o kontroli spraw w sądach, które zajmowały się postępowaniem dotyczącym tragicznie zmarłego Kamila z Częstochowy. Ma przeprowadzić lustrację spraw w Sądach Rejonowych w Częstochowie i Olkuszu oraz w Sądzie Okręgowym w Częstochowie.

Sądy te prowadziły sprawy dotyczące sytuacji w rodzinie chłopca.