Na rynku wydawniczym ukazała się właśnie najnowsza książka Krzysztofa Siwczyka - laureata Nagrody Kościelskich i Nagrody Literackiej Gdynia (w kategorii esej). "Bezduch", jak rekomenduje rzecz prof. Zbigniew Mikołejko, to "istotny projekt zmierzenia się z «metafizyką codzienności» (ze «sprawami – jak powiada Autor – bieżącej metafizyki»). Ale w jej wymiarze szczególnym – takim, który odnosi się do egzystencjalnych warunków «bycia-w-kulturze», do czytania i pisania, do życia (także) słowem i tekstem. Do zmagania się – na przykład – z «przemocą fabuł» i z «przemocą interpretacji siebie», ze «zjełczałą fantazją» albo z porzuconą (niedoczytaną, niedopisaną) książką, która domaga się powrotu do dzieła". Tytułowy "Bezduch" - jak przypomina z kolei Konrad Wojtyła - znajduje swój rodowód w psalmach Juliusza Słowackiego ("Odpowiedź na Psalmy przyszłości"), a język Siwczyka zdaje się cudownie dialogować z językiem Stanisława Barańczaka, do którego zresztą śląski pisarz wprost się odwołuje. Autor "Dzikich dzieci" bez wątpienia wraca do przeszłości; do porzuconego na lata "ja" lirycznego. Bohaterem tej skomplikowanej opowieści jest on sam, choć stan i status podmiotu, który opisuje (czy jest z dystansu opisywany) daje się bez problemu uniwersalizować. Tyleż więc to opowieść Siwczyka o Siwczyku, ile o każdym z nas, Everymanie, który z jednej strony spędza czas "na egocentrycznym zaprzeczaniu egocentryzmowi", z drugiej zaś mierzy się z przemijalnością, negatywnością egzystencji i tym, co czai się na jej końcu. Śmierć wystawia tu rogi zza każdego wersu, mimo to, czas jest "czymś nieobecnym dziś jak zwierzęta w lesie, ale zawsze odwracalnym. Jeżeli tylko zechcesz tak na to spojrzeć".