Dzisiaj nie ma zagrożenia, że wrócimy do 20-procentowego poziomu bezrobocia - mówi profesor Jarosław Korpysa z Uniwersytetu Szczecińskiego.
To w kontekście zwolnień w całym kraju. Nie inaczej jest w Zachodniopomorskiem, gdzie część przedsiębiorstw również redukuje etaty. Przyczyn należy szukać zarówno w rosnących kosztach pracy czy cen energii, jak i tendencjach rynku światowego.
- Według statystyk, w firmach związanych z branżą meblarską zwolniono w tym roku 200 osób. Mamy też zapowiedzi w branży, która jest związana z odnawialnymi źródłami energii, to jest koło 200-300 kolejnych osób - wyjaśnia Korpysa.
Jednocześnie dodaje, że patrząc na inwestycje w regionie oraz na rynek pracy, zwolnione osoby znajdą zatrudnienie.
- Jest otwarta duża firma, która związana jest z odnawialnymi źródłami energii albo bardziej z offshore'ingiem. Tam ma być tysiąc miejsc pracy. Kolejna firma ze Skandynawii również zapowiada, że będzie potrzebowała około 500 osób. W ślad za tym, że w tamtym tygodniu wpłynęły środki unijne, pojawią się te inwestycje offshore'ingowe, czyli na naszym morzu powstaną wiatraki - mówi Korpysa.
Ekspert wskazał także na to, że duże firmy będą przenosić produkcje do krajów takich jak Czarnogóra czy Rumunia, gdzie koszty pracy są niższe, a systemy podatkowe prostsze.
- Według statystyk, w firmach związanych z branżą meblarską zwolniono w tym roku 200 osób. Mamy też zapowiedzi w branży, która jest związana z odnawialnymi źródłami energii, to jest koło 200-300 kolejnych osób - wyjaśnia Korpysa.
Jednocześnie dodaje, że patrząc na inwestycje w regionie oraz na rynek pracy, zwolnione osoby znajdą zatrudnienie.
- Jest otwarta duża firma, która związana jest z odnawialnymi źródłami energii albo bardziej z offshore'ingiem. Tam ma być tysiąc miejsc pracy. Kolejna firma ze Skandynawii również zapowiada, że będzie potrzebowała około 500 osób. W ślad za tym, że w tamtym tygodniu wpłynęły środki unijne, pojawią się te inwestycje offshore'ingowe, czyli na naszym morzu powstaną wiatraki - mówi Korpysa.
Ekspert wskazał także na to, że duże firmy będą przenosić produkcje do krajów takich jak Czarnogóra czy Rumunia, gdzie koszty pracy są niższe, a systemy podatkowe prostsze.