Rzeczniczka zarządu mówiła też o sprawie opisanej przez panią Jadwigę, pasażerkę linii nr 8:
"Podczas kasowania biletu (bilet dziesięcioprzejazdowy) zablokowałam kasownik poprzez pozostały w nim bilet, który się oderwał i nie mogłam go wyjąć. Podeszłam do drugiego kasownika i skasowałam kolejny bilet. Po chwili podszedł do mnie Pan motorniczy i zapytał mnie co zrobiłam z kasownikiem, że go zablokowałam? Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że w środku został bilet, którego nie mogę wyjąć. W tym momencie zostałam przez Pana motorniczego oskarżona o wandalizm i niszczenie kasowników, o to, że nie potrafię kasować biletów, no i oczywiście muszę kasownik naprawić, nieważne w jaki sposób, mogę spróbować poszukać czegoś ostrego np. pilniczka. Pomimo, że uważałam i nadal tak uważam za niedopuszczalne grzebanie w kasowniku ostrymi narzędziami, wbrew sobie zrobiłam to i wyjęłam z kasownika bilet."
Z kolei nasza Słuchaczka, pani Ewa opisała swoją przygodę z komunikacją szczecińską miejską:
"Jechałam autobusem miejskim linii 63. Znalazłam miejsce stojące w pobliżu kierowcy. Jakież było moje zdumienie gdy zobaczyłam, że przednia duża szyba jest od góry pęknięta na długości ok 40 cm. To jeszcze nic , ponieważ warunki pogodowe były niezbyt dobre, Pan Kierowca miał stale włączone wycieraczki, niestety chyba pęknięta szyba spowodowała to, że całość szyby, jak również szyby boczne obok kierowcy były kompletnie zaparowane, nadmuch owszem warczał jak opętany ale nie dmuchał na szyby. Było już dość ciemno więc na odcinku całej ulicy Bogumińskiej, która jest nieoświetlona kierowca jechał 5km/h, bo nic nie widział przez kompletnie zaparowane szyby. Na każdym przystanku wstawał z miejsca i rękawem przecierał sobie małe okienko na wprost oczu. Sytuacja komiczna, ale jednocześnie bardzo niebezpieczna dla osób podróżujących. Wysiadłam cała roztrzęsiona taką jazdą i zadzwoniłam na policję pod numer 997, tam dowiedziałam się od Pani Dyspozytorki, że Policji takie rzeczy nie obchodzą. Jedyne co zrobiła to przełączyła mi rozmowę do Dyżurnego ZDiTM. Pan Dyspozytor stwierdził, że to nie ich problem, bo autobusy wypuszczane są w trasę przez zajezdnie, jednak domagałam się interwencji, więc Pan Dyspozytor dla świętego spokoju poprosił o numer boczny i stwierdził, że zadzwoni do zajezdni i im powie.
Kontynuując sprawę masztu przy ulicy Szczawiowej (która wciąż wywołuję żywe zainteresowanie naszych Słuchaczy) zapytaliśmy fachowca, jakie prace wykonuje się podczas uruchamiania nadajnika. Naszym gościem był Adam Roszyk, z firmy pracującej na zlecenie jednego z konkurencyjnych do P4 operatora telefonii komórkowej.