Maciej Dydo z resortu kultury uspokaja, że to państwo zapłaci, w tej chwili trwa opracowywanie kilku wariantów rozwiązania problemu. - Żaden z wariantów nie zakłada, że wynagrodzenia za wypożyczenia biblioteczne będą obciążały same biblioteki i wypożyczających - tłumaczy Dydo.

To nie uspokaja Krzysztofa Marcinowskiego, dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie. - Dziś z budżetu państwa jest przeznaczona kwota 20 mln zł na zakup książek dla bibliotek publicznych. A potem minister powie: "Dobra, to się podzielimy tą kwotą na pół. 10 pójdzie na tantiemy, a 10 na książki" - stwierdził Marcinowski.

Pisarka Izabela Degórska, osobiście zainteresowana, jak podkreśla, dochodami ze swojej pracy - uważa, że lepiej byłoby walczyć z piractwem w internecie, niż obarczać czytelnictwo dodatkowymi opłatami. - Sądzę, że o wiele uczciwsze jest to, żeby czytelnik poszedł do biblioteki, niż żeby ukradł książkę z "chomików".

Dyrektywa dotycząca opłat z tytułu praw autorskich za książki wypożyczane w bibliotekach obowiązuje we Wspólnocie od 1992 roku. W Polsce stosowne przepisy mają wejść w życie w przyszłym roku.