Z rezerwą podszedłem do tej płyty, bo ostatnio Comy było strasznie dużo... Coma symfoniczna, Coma po angielsku, a teraz jeszcze solowy album wokalisty Comy. Pierwsza singlowa propozycja ,,Szatany” nie zrobiła na mnie większego wrażenia, ale teraz, po przesłuchaniu całej płyty, mogę powiedzieć, że właściwie żaden utwór wyrwany z tego albumu nie stanie się raczej przebojem, bo ta płyta broni się po prostu jako całość. Zapowiadana była jako ścieżka dźwiękowa do nieistniejącego filmu i rzeczywiście coś z w tym jest. Od początku dałem się wciągnąć do świata, wykreowanego poprzez muzykę na tej płycie. A płyta opowiada historię tytułowego Lokiego, muzyka rockowego, który postanawia rzucić granie i rozpocząć nowe mocno awanturnicze życie.
Jak sam Rogucki powiedział, jego solowy projekt to ,, próba oswojenia innej estetyki, chęć pofiglowania innymi środkami”. I faktycznie solowy Rogucki bardzo różni się od Comy. Niby to dalej muzyka rockowa, ale jednak szerzej widziana, pomieszana z innymi wpływami muzycznymi.
Co dalej z Comą? Rogucki zapowiada, że jesienią pojawi się nowy album Comy, nagrany w dwóch językach. Grupa ma agenta w Niemczech, który ma zorganizować trasę z jakimś niemieckim zespołem po tym właśnie kraju. Rogucki ma także pomysł na kolejną płytę solową…
Marcin Gondziuk
31-03-2011