Pomysły na nowy album zespołu Glasvegas zarejestrowane zostały w wynajętym, pięknym domu na plaży w Santa Monica, w Kalifornii. Grupa spędziła tam ponad 5 miesięcy. Potem wróciła z nagraniami demo do swojego kraju i po wakacyjnej przerwie zarejestrowała w jednym z londyńskich studiów cały materiał na płytę.
Bardzo ,,natchniona” to płyta, ale stylistycznie trochę to wszystko ciasne, może nawet za ciasne, co powoduje, że płyta chwilami trochę nuży. Do tego dochodzi jeszcze maniera wokalna Jamesa Allana, który należy do grona tych wokalistów, którzy mają bardzo charakterystyczny, jakby ,,histeryczny” wokal. Po stronie minusów więc stawiam zbyt małe zróżnicowanie stylistyczne i wokalne na tej płycie.
Ale są i plusy. Przede wszystkim czuć w tej muzyce pasję, czy może nawet bardziej tytułową ,,euforię”. Album ma zresztą dosyć spójną budowę koncepcyjną i robi chwilami duże wrażenie, szczególnie na początku, kiedy to najpierw pojawia się mówiony po francusku przez mamę wokalisty przejmujący wstęp, po czym następuje wspaniały utwór ,,The World Is Yours”. Tego natężenia emocji nie udaje się oczywiście utrzymać przez całą płytę, właśnie przez to, że jest zbyt mało zróżnicowana, ale jest na niej kilka wyróżniających się utworów, do których chce się wracać, bo niewątpliwie James Allan ma talent do kreowania mocnych melodii.
Marcin Gondziuk
21-04-2011