Nasz słuchacz i korespondent z Dublina, Szymon Jastrzębski recenzując w lutym tego roku na stronie Szczecińskiej Listy Przebojów koncert tej artystki, napisał: ,,Dla tych wszystkich, którzy tęsknią za brudnym, garażowym, damskim rockiem pojawia się na horyzoncie niejaka Anna Calvi". Na samej płycie na szczęście aż tak garażowo ta muzyka nie brzmi. Wręcz przeciwnie, chwilami jest nawet delikatna i kobieca, oczywiście do czasu, aż pani Ania się nie rozkręci - wtedy potrafi pohałasować. Ale wszystko to utrzymane jest w spójnym, staromodnie urzekającym rockowym klimacie.
Podobieństwo do młodej PJ Harvey jest tu zauważalne, bo przecież współproducentem płyty jest Rob Ellis, dawny współpracownik PJ Harvey. Ale gdyby ktoś chciał szukać podobieństw, to znalazłby ich więcej, bo mnie chwilami na myśl przychodziła i Florence And The Machine, i Bat For Lashes, a nawet Siouxsie And The Banshees, ale to nie ma znaczenia, bo przecież różne wpływy muzyczne przenikają się wszędzie i u każdego, czasem pewnie całkiem nieświadomie.
Słynny Brian Eno powiedział, że Anna Calvi to ,,największe zjawisko muzyczne od czasu Patti Smith"! Również krytycy muzyczni nie szczędzą swojego uznania. Bardzo wysoko ocenił tę płytę m.in. magazyn NME, przyznając jej 9 punktów na 10 możliwych. Zdecydowanie przychylam się do tych pochwał!
Marcin Gondziuk
28-04-2011