Nie mogę powiedzieć, że cała płyta jest do przyjęcia, bo te utwory słuchane jeden po drugim mogą niestety nużyć. Gdzieś w środku płyty nawet nieco przysnąłem, ale obudziłem się jeszcze w trakcie jej trwania, bo pod koniec znów fajnie się dzieje. Płyta jest zresztą bardzo krótka, trwa niespełna 37 minut, zatem i pospać przy niej za długo nie da rady ;) W sumie 12 utworów, żaden z nich nie przekracza czterech minut, a jeden trwa zaledwie minutę i 40 sekund. Myślę, że poszczególne utwory bez przeszkód mogą funkcjonować osobno, świetne są do radia, ale razem obok siebie raczej nie są w stanie zatrzymać na dłużej. Neo Retros to zespół, który powstał w Polsce i składa się z polskich muzyków, ale wokalista śpiewa po angielsku i robi to doskonale, a to dlatego, że ... jest Anglikiem z krwi i kości. Trochę podróżował po Europie, pomieszkiwał w Barcelonie, Monachium, trochę też we Włoszech, aż wreszcie dotarł do Polski, a konkretnie do Warszawy. Tu uczy angielskiego, tu znalazł sobie polską dziewczynę i tu założył z polskimi muzykami zespół Neo Retros. Ten pan nazywa się Gareth Saunders i jest oczywiście liderem grupy, nie tylko śpiewa, ale też gra na gitarze, komponuje i pisze słowa. Wszystkie piosenki na debiutanckiej płycie Neo Retros to jego kompozycje z jego własnymi tekstami. To są bardzo proste piosenki, ale jak wiadomo, w prostocie tkwi siła i najbardziej genialne pomysły to proste pomysły. Ta płyta genialna może nie jest, ale udana na pewno, szczególnie gdy uświadomimy sobie fakt, że zespół Neo Retros nie ma jeszcze nawet roku! Powstał jakieś 8 miesięcy temu. Trzymam kciuki za powodzenie tego projektu!