Czy czuć na tym albumie brak chemii w zespole? Otóż nie! Łatwo się zasłuchać w tej płycie, a jako że jest krótka, to po jej zakończeniu włącza się ją od nowa. To właściwie stary dobry Myslovitz podany na nowo przez Marcina Borsa, jednego z najlepszych obecnie producentów muzycznych w Polsce. To on robił z zespołem Lao Che ,,Prąd stały / prąd zmienny” a z grupą Hey ,,Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!”.
To co może różnić ten album od poprzednich, to brak ,,radiowych” przebojów. Oczywiście parę piosenek z tej płyty trafi na listy przebojów i to pewnie na wysokie pozycje, bo Myslovitz to firma, która nie ma z tym problemu, ale gdyby nagrał to ktoś inny, nie dałby chyba rady. Bardzo niekomercyjne, chwilami nawet niszowe to piosenki i bardzo różnorodne, bo każdy utwór ma swój charakter, mocno przykuwający uwagę.
Prace nad tym albumem trwały ponad rok. Pierwsza sesja odbyła się w Ustroniu na przełomie stycznia i lutego roku 2010 roku. W tym celu wynajęta została modernistyczna willa (obecnie Dom Architekta). Później prace przeniosły się do nowoczesnego studia w Lubrzy a następnie do Wrocławia do studia Fonoplastykon. Grupa nagrała na ten album 18 piosenek, z czego na płytę miały trafić tylko te najlepsze. Ku zaskoczeniu członków zespołu wszystkie piosenki okazały się według nich na tyle ciekawe, że trudno było im z jakąś się rozstać. Dlatego postanowili wydać dwie płyty rozłożone w czasie. Zatem ciąg dalszy nastąpi...
Marcin Gondziuk
02-06-2011
Płyty oceniane są w sześciogwiazdkowej skali.