Sama gra wita nas menu przypominającym interfejs Norton Commandera sprzed kilkudziesięciu lat. Widzimy klasyczną ramkę z różnej maści plikami. Są tu naszpikowane wielkimi pikselami grafiki, filmiki wideo o podobnej jakości a nawet minigra Timberman o drwalu ścinającym drzewo.
Jest też plik superhot.exe, przesłany przez znajomego, który chwilę wcześniej informuje nas o odkryciu fajnej gry. Włączamy i po chwili ekran zmienia się w tunel, który przenosi nas do sterylnego, białego pomieszczenia...
Nie jesteśmy jednak sami, bo natychmiast pojawiają się przed nami czerwone postacie. Zaczynają strzelać. Zatrzymujemy się i cały świat zamiera. Wystarczy jednak ruszyć z miejsca, by wszystko ponownie ożyło. Tak zaczyna się SUPERHOT.
Celem gry jest pokonanie przeciwników. To jednak nie wszystko, bo w tle strzelaniny i uników pojawia się intrygujące tło fabularne. Szczegółów nie zdradę, powiem tylko, że w pewnej chwili zaczynałem się zastanawiać, czy to ja jestem graczem, czy to program gra sobie mną. Co się za tym kryje? Sprawdźcie koniecznie.
Szczerze polecam.