Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Giermasz » RECENZJE
I co mam jeszcze napisać w tej recenzji? Ileż można mówić o poprawionej (trochę, bez szaleństw) grafice, wyświetlanej w płynnych 60-ciu klatkach na sekundę? I że dzięki temu da się bez bólu zębów przejść słynną w poprzedniej generacji - słynną z powodu fatalnych spadków animacji - lokację Blighttown? Jeszcze przed premierą odnowionej wersji kultowego RPG akcji Dark Souls uznałem, że wspomniane usprawnienia będą "oczywistą oczywistością". Nie myliłem się, na konsolach obecnej generacji po prostu dostajecie wybitną grę w możliwie najlepszej jakości. Być może warto nieco poczekać, aby staniała, o ile już kiedyś Dark Souls kupiliście. Natomiast jeżeli graliście w inne "soulsy", a "jedynka" Wam umknęła, to nie ma co się zastanawiać. Ale Wy to już wiecie - więc pomyślałem, że "sprzedam" przy okazji tego tekstu parę przemyśleń na temat Dark Souls, żeby zachęcić niezdecydowanych - zamiast "odkrywać proch" i opisywać, o ile lepiej działa remaster - bo to już stwierdzono i nie ma co z tym dyskutować.

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Cenega .
GIERMASZ-Recenzja Dark Souls Remastered

Dla porządku dodam - w temacie remastera - że grafika nosi piętno poprzedniej generacji. Najnowsze gry z umownej serii "souls" - "trójka" oraz Bloodborne - korzystają z nowej technologii i wyglądają obłędnie. Tutaj mamy raczej podrasowanie orginału. Są momenty, gdzie jest całkiem ładnie, są lokacje, gdzie tekstury zdradzają wiek tej produkcji. Ale Dark Souls oczywiście nadrabia genialnym klimatem - wrócę do tego wątku - niesamowitymi jak zawsze w przypadku studia From Software projektami lokacji i wybornie zaprojektowanymi potworami. A kreacje bossów także dzisiaj robią wrażenie, niezależnie od ilości pikseli w jakie je ubrano.

Grałem w Demon Souls, "dwójkę" i "trójkę" Dark Souls oraz z Bloodborne - inne genialne pozycje japońskiego studia. Tak się złożyło, że pierwszego Dark Souls nie było okazji przejść. Zwyczajnie przez brak czasu, a i - fakt - trochę liczyłem na remaster, gdy słyszało się o pewnych problemach technicznych na poprzedniej generacji sprzętu. Więc, powtórzę, dla takich jak ja sprawa nie podlega dyskusji - grać, nie gadać!

Natomiast - skoro słyszy się o legendarnym poziomie trudności i ogólnej "szorstkości" Dark Souls, które w żaden sposób nie rozpieszcza gracza - chciałbym trochę pomóc w decyzji, napisać "dlaczego warto"? Wiele też takich tekstów powstało, postaram się dorzucić "cegiełkę" swoich przemyśleń. Nie, nie będę pisał, że poziom trudności da się "przewalczyć" - to naturalne skoro jednak sporo graczy "soulsy" - niezależnie którą część - skończyło. Dlaczego jednak warto "przemęczyć się" zwłaszcza na początku, aby później czerpać prawdziwą i ogromną frajdę w odkrywaniu tego nad wyraz posępnego świata?

Ano właśnie - atmosfera: dark fantasy "pełną gębą". Dark Souls i inne wspomniane tu wcześniej tytuły są doprawdy wyjątkowe (tak, teraz jest więcej takich produkcji, ale pamiętajmy, kto wyznaczył kierunek). Te gry są przygnębiające, nie dające nadziei: gdy w innych tytułach bohatersko "ratujemy świat", tutaj przemierzamy zatęchłe lochy i ponure zamczyska bez widoków na lepszą przyszłość, a celem naszych postaci jest chyba raczej odnalezienie ukojenia i spokoju. Nie będzie "hollywoodzkiego happy endu". Będzie za to wszystko co w nas, ludziach, najgorsze, jedynie podane w alegorycznej formie. Światy prezentowane we wszystkich "soulsach" są zdegenerowane, ukazują upadek i zniszczenie, do którego doprowadziła chciwość, rządzą władzy, niepohamowana ambicja i mroczne, wynaturzone żądze. "Nagrodą" za to jest śmierć i rozkład, obrzydliwe monstra, które może niegdyś były możnymi tamtych światów, a teraz błąkają się dręczone szaleństwem i żądzą mordu. Dark Souls jest bardzo sugestywny, ciągle towarzyszy nam atmosfera zaszczucia. Oczywiście, z czasem i kolejnymi "solusami" na liczniku, gracz się nieco na to uodparnia, a i znajomość mechaniki gry jakby "rozjaśnia mrok", ale zwłaszcza to pierwsze zetknięcie z kreacją japońskiego studia robi naprawdę duże wrażenie.

No dobrze: krótko o tym słynnym poziomie trudności. O czym warto pamiętać rozpoczynając zabawę? Nie, nie będę się rozpisywał o technikach, "mykach", broniach i pancerzach - to już zrobiono - ja mam jedynie uwagę nieco ogólniejszej natury. Otóż, paradoksalnie, tu dobrze na chwilę "zapomnieć" o doświadczeniach z innych gier RPG. Ot, taki drobiazg: także w ostatnim świetnym God of War nasza postać - a dzieje się tak w dziesiątkach innych tytułów - nasza postać zwyczajnie nie może spaść gdzieś w przepaść. Po prostu twórcy zablokowali taką możliwość, nie wyskoczymy poza krawędź. Wygodne dla gracza, prawda? Ale czy to jest "prawdziwe"? No oczywiście nie, jeżeli wychylimy się poza krawędź w górach, to niestety spadniemy i marny nasz los. I dokładnie tak samo jest w Dark Souls. Po prostu, przecież to takie oczywiste.

Podobnie jak oczywiste jest, że w realnym życiu raczej nie rzucilibyśmy się bez wahania na przykład na grupę napastników albo, bo ja wiem, słonia czy tygrysa (trzymając się porównań do realnego świata, na demony czy inne monstra odpukać rzucać się nie będziemy ich odpowiednikami w życiu jest na przykład wspomniany słoń). Jeżeli na przeciwko nas stałby osiłek z bejzbolem, to nawet zakładając, że walczyć umiemy, i tak musielibyśmy się liczyć z tym, że może nas "zahaczyć" jakimś ciosem i efekty mogą być opłakane. I dokładnie tak samo jest w "solusach": tak, nawet zwykły przeciwnik może być zagrożeniem, zwłaszcza w grupie. Otoczeni przez trzech "słabych" wrogów w kącie pomieszczenia szanse na przeżycie mamy marne. Dokładnie tak jak w życiu. Grając w Dark Souls (obojętnie które), pamiętajmy, że w tej grze rządzi daleko posunięty realizm. Masz poczuć, Drogi Graczu, że to Ty przemierzasz ten ponury świat a nie jakiś mega-heros z mieczem +10 do siły. W trakcie gry takim bohaterem oczywiście możemy się stać, ale to dzięki swojej determinacji, umiejętnościom - także umiejętności uczenia się - i dzięki nabytemu doświadczeniu. Dokładnie tak jak w życiu. Ale i dalej trzeba być ostrożnym bo chwila nieuwagi w naszej szermierce z wrogiem i po zabawie.

Czy słynna sprawa ekranów ekwipunku: jak wiadomo, w każdej grze RPG mamy możliwość, nawet w czasie najgorętszego momentu w walce, gdy właśnie dostajemy poważne "bęcki", no to odpalamy ekran menu - i czy to się kurujemy lub dajmy na to zmieniamy miecz na topór. Po czym wracamy do walki, a wrogowie grzecznie na nas czekają. W "soulsach" jednak... gra w tym momencie nie pauzuje. Przeciwnicy mogą dalej nas bić - zapewniam, że w takiej sytuacji "motanie się" z ekwipunkiem kończy się błyskawicznym zgonem. Bez sensu - ktoś powie. No ale hej - czy we wspomnianym przykładzie, gdybyście w realnym życiu stanęli przed osiłkiem z baseballem w łapie to czy dałby nam czas na, hmm, przebieranie się? No właśnie...

Oczywiście nie odpowiem na pytanie na ile w Was determinacji: bo fakt, przemierzanie świata Dark Souls to bolesna nauka. Nie zrażanie się przeciwnościami jest kluczowe zwłaszcza na początku. Nie zapomnę słów znajomego, którego namówiłem na Demon Soul's: "człowieku, przez kilka godzin nie zrobiłem żadnego postępu!" . Tak może być: dopóki na własnych błędach nie nauczymy się jak eliminować przeciwników, unikać pułapek czy - tak, tak - nie spaść w przepaść.

Ale gdzie jest przysłowiowy "kij" - tam jest i marchewka. Bo wspomniane wcześniej, wykreowane światy są przygotowane tak sugestywnie, że o ile "załapiesz" klimat, to najzwyczajniej w świecie Drogi Graczu będziesz chciał się dowiedzieć, co się stanie za kolejnym rogiem. Jakiż to obraz ukaże się Twoim oczom? Chęć przeżycia (jako prowadzący postać gracz) - i przeżycia tej przygody (taka gra słów, he he), jak z doświadczenia wiem, jest dobrym motorem napędowym dalszych działań. Chociaż początki (tak było i w moim przypadku) mogą być nad wyraz bolesne. A nawet mając doświadczenie nie raz nie dwa zdarzy się, że od jakiegoś wroga czy ich grupy w danej lokacji nie raz "dostaniemy w trąbę" zanim z triumfalnym wrzaskiem poślemy ich do piachu - żeby kilkanaście sekund później "połamać zęby" na kolejnej maszkarze...

Bardzo się rozpisałem, a to wciąż nie wszystkie wątki - chociaż mogę odesłać do moich recenzji Dark Souls III czy Bloodborne - tam pojawiają się zarówno echa tego, o czym czytacie w tym tekście, jak i kilka innych ciekawostek na temat "soulsów".

Ale jedna rzecz mi chodzi po głowie już od dłuższego czasu, a nie przelewałem jej jeszcze na papier (no wiem, wiem, ten wirtualny "papier"). Dla wielu zetknięcie z grami od studia From Software jest o tyle zaskakujące, że swoją historię opowiadają, hmm, nienachalnie. I pozostawiają gigantyczne pole do różnych interpretacji. Intro do gry jest tak zagadkowe jak się da, dialogi z doprawdy niewieloma postaciami niezależnymi również raczej rodzą w naszej głowie pytania a odpowiedzi dawkuje się nam, graczom, bardzo oszczędnie. Tu niczym nadzwyczajnym jest wczytywanie się w... opisy przedmiotów, bo - słowo daję - są niezwykle cennym źródłem informacji. Zresztą, w świecie "soulsów" każdy strzęp informacji jest na wagę złota. Fani naturalnie "poskładali" te historie do kupy, znajdziecie w ineternecie różne omówienia, niektóre naprawdę interesujące. Ale ja mam swoją teorię na to, dlaczego wszystkie przedstawiane w "soulsach" światy musiały upaść...

... zanim przejdę do sedna małe ćwiczenie wyobraźni: otóż wyobraźcie sobie europejskie średniowiecze (nie, nie każę podawać daty bitwy pod Grunwaldem) w jego, powiedzmy, gorszym wydaniu. Z inkwizycją, bezlitosną nie raz walką o władzę, uciskiem poddanych, zabobonem i przesądem - zresztą, przecież natura ludzka się nie zmienia tak szybko, równie dobrze można to odnieść do czasów współczesnych. Żądza władzy, pieniądza, seksualnych podbojów, ludzka małostkowość, głupota, wreszcie - wynikające poniekąd z powyższego wojny i konflikty gdzie dzieją się sceny zawstydzające swoim barbarzyństwem "Piekło" Dantego. A wyobraźcie sobie teraz, że ci wszyscy władcy, czy inni ludzie owładnięci najgorszymi żądzami mogą dysponować potęgą czarów, przyzywać demony - oczywiście w imię własnej wielkości i "ogólnego szczęścia". Czym by się to skończyło? Myślę, że dokładnie tym, co widzimy w grach z serii "souls" - totalnym rozkładem. Ubrane w średniowieczny - czy w przypadku Bloodborne wiktoriański - sztafaż gry, w mojej ocenie są wizją tego, jak wyglądałby świat, gdyby ludzkość miała w rękach narzędzia własnej zagłady. Człowiek dąży do samozniszczenia, opamiętajmy się, bo skończymy niczym bezmyślne zombie w zdegenerowanym przez bezlitosnych władców świecie - mówią nam japońscy twórcy "soulsów". Tak to oceniam i obserwuję w ponurym milczeniu. Chociaż, jako gracz niesiemy iskierkę nadziei na odrobinę lepsze jutro...
 

Zobacz także

2024-04-13, godz. 06:00 Open Roads [Xbox Series X] Rodzinne relacje nie brzmią atrakcyjnie w kontekście scenariusza gry komputerowej, bo jednak to temat trudny i trzeba umieć go pokazać. Twórcy znanego wszystkim… » więcej 2024-04-13, godz. 06:00 South Park: Snow Day [PC] Ech, South Park. Serial starszy ode mnie i prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjna animacja na świecie. Ciężkie tematy, czasami do granic prymitywny humor… » więcej 2024-04-13, godz. 06:00 Dragon's Dogma II [Xbox Series X] Jest potężna, olbrzymia, chwilami piękna, wciągająca, wypełniona potworami, a chwilami potwornie frustrująca. Dragon's Dogma II, wielka produkcja Capcomu… » więcej 2024-03-30, godz. 06:00 Contra: Operation Galuga [Xbox Series X] Ponad 30 lat. Tyle minęło od czasu, kiedy z najlepszym kumplem - Danielem - graliśmy w tę grę na Pegasusie. U niego, ja nie miałem Pegasusa. Contra powraca… » więcej 2024-03-30, godz. 06:00 Winter Survival [wczesny dostęp PC] Wczesny dostęp. Etap, który może wywindować twój tytuł do miana hitu, ale również może go pogrzebać. Zawsze przy recenzji early accessów patrzy się… » więcej 2024-03-23, godz. 15:56 Valiant Hearts: Coming Home [Xbox Series X] Pierwsza część Valiant Hearts była arcydziełem, małym dziełem sztuki, z może ładną i skromną grafiką, ale ze świetną i zapadającą w pamięć historią… » więcej 2024-03-23, godz. 15:51 Quilts and Cats of Calico [PC] Stara prawda głosi, że Internetem rządzą koty. Prawdopodobnie każdy z nas kiedyś zmarnował trochę czasu na przeglądaniu różnej maści filmików z tymi… » więcej 2024-03-23, godz. 15:26 Alone in the Dark [PlayStation 5] Lubię remake'i. No dobrze, lubię remake'i Resident Evil, bo te mnie oczarowały. Podskoczyłem z radości, kiedy dowiedziałem się, że również… » więcej 2024-03-13, godz. 21:20 Warhammer 40000: Chaos Gate - Daemonhunters [Xbox Series X/S] Tydzień temu Jarek przedstawił swoje pierwsze wrażenia, teraz przyszedł czas na recenzję. Trochę banałem zalatuje stwierdzenie, że Warhammer 40000 nie… » więcej 2024-03-13, godz. 21:15 Unables [Xbox Series X/S] Patrz tylko na tego typa. Zaspany, śmierdzący leń, ubierz go, umyj, daj jeść i kopa za drzwi. Które godzina? Czas wziąć się do roboty! Tak wita nas Unables… » więcej
12345