Wspomniane "nowoczesne piksele" mają obecnie dwojakie zastosowanie. Z jednej strony, powstają zupełnie nowe gry w tej estetyce. A że możliwości sprzętowe już twórców nie ograniczają, to współcześnie rozpikselowane produkcje wyglądają o wiele lepiej, niż ich duchowe pierwowzory. Zresztą, po prostu odpalcie sobie jakiś filmik z oryginałem Dragon Quest III z 1988 roku włączonym na konsoli Nintendo Entertainment System, żeby zrozumieć, że "nowoczesne piksele" to nieco inaczej ułożone kwadratowe kropki niż te widziane na ekranie w latach 80-tych XX wieku. I tu dochodzimy do drugiego - tu użytego - sposobu wykorzystania "nowoczesnych pikseli": dzięki nim można przygotować tak pięknie wyglądające produkcje jak Dragon Quest III HD-2D Remake.
Wydawca, firma Square Enix ma wiele perełek sprzed lat w swoim katalogu. I mają pod skrzydłami studio, które używa silnika graficznego HD-2D. Dotychczas wykorzystany do tworzenia nowych gier (między innymi Octopath Traveler 1 i 2 czy Triangle Strategy). A teraz, użyty do przygotowania remake'u, zrobienia od nowa, wiernie z oryginałem, współczesnej wersji klasyka gatunku. Oczywiście, cały czas mówimy o scenografii zbudowanej z kolorowych kwadracików. Ale z dodaniem trójwymiaru, gdy twórcy korzystają z nowoczesnych efektów oświetlenia dodają zmienne warunki pogodowe - a do tego kolory są żywe, kontrastowe więc na wielkim ekranie ta produkcja wygląda "jak brzytwa". No i w tle przygrywa nagrana na nowo z oryginalnych partytur, bardzo elegancka symfoniczna muzyka - w takich okolicznościach obecni gracze mogą śmiało sprawdzić, co zrobione na nowo Dragon Quest III ma do zaoferowania.
A fani gatunku chyba się nie zastanawiają, tylko albo już kupili, albo mają tę produkcję "na radarze". Zresztą, reakcja graczy w samej Japonii jest znacząca, bo Dragon Quest III HD-2D Remake wskoczyło z miejsca na sam szczyt tamtejszej listy bestsellerów. Bo to po prostu była i jest bardzo udana gra w swoim gatunku. Plasująca się niezmiennie wysoko we wszelakich rankingach oceniających poszczególne tytuły z serii Dragon Quest. Docenia się przede wszystkim rozmach tej przygody, to zresztą ogólnie wyróżnik produkcji jRPG. One zazwyczaj chcą być epickie. Jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej - akurat w przypadku opisywanej gry z przyjemnością można odkrywać, co ten świat fantasy ma do zaoferowania. I jak rozwinie się ta historia. Niby zbudowana na dosyć prostym schemacie bohatera walczącego ze złem i ratującego królestwo, ale niezmiennie wciągająca to opowieść.
Przy czym, wierność oryginałowi nie pozwoliła na przykład na "kombinowanie" z systemem walki. Turowym, do tego stosunkowo prostym jak na dzisiejsze standardy. Losowe walki włączające się co kilkadziesiąt sekund w czasie eksploracji mapy - to akurat pewien anachronizm, ale fan gatunku wie, a innym wypada wyjaśnić, że wdawanie się w kolejne potyczki, nabijanie punktów, aby rozwijać postaci, owe "farmienie" tychże punktów - to nieodłączna część doświadczenia grania w jRPG. Choć fakt, we współczesnych produkcjach gracz ma więcej kontroli nad tym elementem niż w Dragon Quest III HD-2D Remake. Jakby co - to nowość - macie do dyspozycji trzy poziomy trudności. I starcia można przyspieszyć, ta opcja się doprawdy przydaje.
Warto też pamiętać, że w odróżnieniu od bardzo wielu gier z gatunku, zwłaszcza tych nowszych, towarzyszącą nam drużynę nie złożymy z zapadających w pamięć postaci. Ot, pomocników wynajmiemy w karczmie. Jak na tamte czasy - co można wyczytać z opracowań - był to jeszcze nowatorski system. Dzisiaj, można nieco żałować, że gracz nie będzie miał szansy jakoś się z nimi polubić. Nie jest to jednak wada, a cecha oryginału, którą oczywiście twórcy remake'u musieli uszanować. I słusznie, że tak zrobili. W kwestii fabularnej dodano nieco wątków, jak wieść od wydawcy niesie, jednak - co oczywiste - wychwycą to fani pierwotnej wersji a nie współcześni gracze, włączający pierwszy raz Dragon Quest III HD-2D Remake.
Na marginesie, ciekawostka - otóż dawno temu w Japonii, w 1986 roku firma Enix wydała bardzo dobrze przyjętą pierwszą odsłonę Dragon Quest. Czym zainspirowała konkurencyjny zespół twórców w przeżywającym kłopoty finansowe studiu Square do przygotowania produkcji zatytułowanej Final Fantasy (słowo "final" miało oznaczać, że to ostatnia ich gra). Odnieśli sukces, obie serie przez lata ze sobą konkurowały - a w końcu i tak doszło do połączenia obu wydawców pod nazwą Square Enix.
Wydaje się, że opisywany tytuł jest na dobrej drodze, aby odnieść rynkowy sukces dla wydawcy. Co powinno być bardzo dobrą informacją dla graczy, bo jak już wspomniano, Square Enix ma w swoim katalogu wiele produkcji, które mogłyby doczekać się odświeżenia. Już zresztą zapowiedziano wersje HD-2D Dragon Quest I i II z premierą przewidywaną w 2025 roku (dlatego w tej kolejności wydawane, bo fabularnie "trójka" jest ich prequelem). Ale, miejmy nadzieję, że będzie tych odnowień więcej, klasyków do przypomnienia jeszcze trochę zostało. Kilka z nich co prawda doczekało się remasterów - ale jednak zrobienie ich od nowa, jako remake, jest jednak czymś nieco innym. I nie są to "odgrzewane kotlety", remake z wykorzystaniem silnika graficznego HD-2D (czego naturalnie przykładem jest opisywane, odpicowane Dragon Quest III) jawi się jako zupełnie nowa gra, dostosowana do potrzeb współczesnych odbiorców. Z jednoczesnym zachowaniem ducha i szacunku do materiału źródłowego.
Ocena: 9,5/10