Skupmy się więc teraz na "technikaliach" Freedom Wars Remastered. Jak sama nazwa wskazuje, nie mamy tu do czynienia ze zrobieniem gry na nowo, a poprawieniem płynności jej działania i podciągnięciem rozdzielczości, żeby na wielkich ekranach obecnego czasu mogła się obronić. Czy tak się stało? Cóż, fani graficznych "wodotrysków" wszelakich zachwyceni raczej nie będą (i nie byli pewnie na premierę). Niezmiennie areny są, jak pisaliśmy, "schludne", za to "bardzo dobre wrażenie robi walka". I to się nie zmieniło we Freedom Wars Remastered. Dodano też nowy poziom trudności, ale to rzecz dla tych, którzy grę polubią, bo mowa o utrudnieniu rozgrywki.
Można się zastanowić, czy na małym ekranie PlayStation Vity ówczesne Freedom Wars nie robiło jednak lepszego wrażenia? Pole walki z wielkimi robotami - co jest zdecydowanie najważniejszym elementem tej gry - jest dosyć ascetyczne. Podobnie zresztą jak grafika w innych lokacjach. Na małym ekranie niedostatki graficzne w oczy tak nie kłują. Przy czym, gdy wciągniecie się w zabawę, to zważywszy na charakter tych miejsc, czyli jakieś pustynie bądź apokaliptyczne, zniszczone miasta przyszłości - ostatecznie scenografia nie powinna być jakimś wielkim problemem. Szczególnie, że poprawiono płynność rozgrywki, czyli podrasowano najfajniejszy aspekt tej produkcji - a tak czy owak, można założyć, że niewielu z Was będzie jeszcze miało szansę odpalić to na PlayStation Vita...
... chociaż, jeżeli macie wybór, albo po prostu posiadacie tylko Nintendo Switcha bądź przenośnego PC (Steam Deck bądź inne) - to chyba będzie najlepszy wybór do ogrywania Freedom Wars Remastered. Zachowacie - w tym przypadku - atut małego ekranu, połączony z usprawnieniem technicznym wyglądu i płynności rozgrywki. Przy czym, na potrzeby tego tekstu grę testowaliśmy na 65 calowym telewizorze. I znowu, powtórzmy: jak się "wkręcicie" w rozgrywkę, to machniecie ręką na niedostatki w teksturach, bo zawartości do zabawy jest mnóstwo - a fani graficznych fajerwerków jak się pewnie odbili od tej gry w 2014 rou, tak i odbiją się teraz.
Wspominając o konkurencji spod znaku Nintendo, warto zwrócić uwagę na kontekst w jakim debiutowało Freedom Wars w 2014 roku - a jak sytuacja na rynku wygląda obecnie. Otóż niegdyś niezwykle popularna seria o polowaniu na wielkie potwory, czyli Monster Hunter dostępna była tylko na sprzęcie Nintendo. Ale już 11 lat później tak nie jest, najnowsze odsłony, z nowoczesną grafiką, cieszą fanów na wielu platformach sprzętowych. Więc Freedom Wars przestało być pewnym zamiennikiem w tej sytuacji. Z drugiej strony, gdy już "ogarnęliście" Monster Hunter, to opisywany tytuł daje alternatywę: dalej bijecie się z dużymi przeciwnikami, ale w innym sztafażu. Coś za coś.
Podsumowując, po raz kolejny, tak jak w 2014 roku na premierę, tak i teraz Freedom Wars Remastered jawi się jako produkcja dosyć niewdzięczna do oceny. Z jednej strony naprawdę można się nią świetnie bawić - a z drugiej strony kompletnie może nie trafić w Wasz gust. Na pewno, jeżeli lubicie gry z polowaniem na wielkie potwory - tu roboty - należy się tym tytułem zainteresować. W innym przypadku, zwłaszcza jeżeli zwracacie szczególną uwagę na oprawę graficzną i nie po drodze Wam z "japońskimi dziwactwami", trudno polecać opisywaną grę. Więc, dla jednych to będzie może i 6/10 - dla innych może i z 8/10. Trudna radna, zagramy więc "bezpiecznie" i Freedom Wars Remastered dostanie od Giermaszu 7/10.