Mamy tu do czynienia ze swoistym spin-offem całej serii, jest na przykład nowy główny bohater. Harry Hawker to oczywiście także strzelec wyborowy, który dokonuje aktów sabotażu wymierzonych w Niemców podczas drugiej wojny światowej. Trzonem rzecz jasna są dokonywane z chirurgiczną precyzją strzały eliminujące poszczególnych przeciwników, ale jest tu nieco więcej złożoności. Co jakiś czas przy okazji wykonujemy akcje sabotażowe, które nie są obowiązkowe, ale mogą pomóc. Gracze stają też przed wyborami moralnymi, bo zdarza się, że mogą ucierpieć cywile. Najlepiej rzecz jasna wszystko ogarniać po cichu i - nomen - omen - z partyzanta.
Sama idea jest bardzo dobra. Co prawda okoliczności historyczne są intensywnie przez branżę eksploatowane, ale to wciąż wyjątkowo ciekawy temat dla twórców i graczy. Choć oczywiście - to także parszywie mroczna karta naszej wspólnej historii. Tak czy inaczej - jest rok 1944 Harry pomaga francuskim działaczom podziemia kopać naziolom cztery litery.
Teoretycznie mamy całą paletę możliwości, ogłuszamy, strzelamy, minujemy zwłoki czy pojazdy, odwracamy uwagę, doprowadzamy do eksplozji wybuchowe beczki, włączamy hałaśliwe silniki samochodów, żeby zagłuszyły nasze działania i tak dalej. Oczywiście wisienką na torcie, tofikiem w cukiereczku, gwoździem programu, są akcje ze snajperką. I one wypadają bardzo satysfakcjonująco - mamy wciąż - choć nie za każdym razem, żeby się nie znudziło - ujęcia z kamery rentgenowskiej, które pokazują jak pocisk rozrywa wszystko w organizmie brunatnych panów, mamy też powiadomienia w co trafiliśmy. Część z akcji przekłada się na dodatkowe punkty rozwoju, bo też Harry regularnie zyskuje umiejętności, które przydają się w walce i pomagają przetrwać.
Jest jednak problem, że nie chciało mi się z tych opcji korzystać. Gra nuży. Wszystko poza snajperką jest mało satysfakcjonujące, zresztą trudno, żeby ekscytacja płynęła z ogłuszenia żołnierza, który rusza się tak, jakby założył mundur razem z wieszakiem. Do tego wrogowie chwilami nie widzą gracza, choć teoretycznie lufa jego karabinu niemal wybiła im oko, a w innych momentach - posługują się prawie sokolim wzrokiem i bez problemu przesyłają Harry'emu ołowiane pozdrowienia, choć ten siedzi na wieży, a oni sypią kulami z samego dołu. I to nie snajperką, tylko zwykłymi karabinami maszynowymi.
Sam Harry, też ma ograniczenia. Momentami rusza się jak Spider-man, ale w niektórych miejscach nie jest przeskoczyć przeszkody, która sięga mu do połowy łydki. Co jakiś czas można trafić też na jakiś dziwny efekt niewidzialnych ścian - przy ścianach. Nasz snajper nie może się przykleić do niektórych z nich, bo - no właśnie - blokuje go jakaś niewidoczna bariera. Obrazu całości dopełnia - lub nie dopełnia - grafika. Chwilami jest całkiem przyzwoita, choć nie chwytałem się kurczowo fotela z zachwytu. Niektóre elementy jednak powodowały, że się chwytałem z zażenowania, modele postaci wyglądają jakby były animowane po śmierci, twarze są zrobione niedbale i nienaturalne, a sylwetki wyglądają po prostu sztucznie. Niektóre szczegóły otoczenia sprawiają takie samo wrażenie. Do tego Harry nie może niekiedy przejść inną ścieżką, niż zaplanowali twórcy, bo nie, choć teoretycznie jest tam sporo wolnej przestrzeni. Jeszcze miałem wspomnieć o dialogach, ale dam już sobie spokój. Zdradzę Wam tylko, że są infantylne, pretensjonalne i zamiast zachęcać mnie do fabuły, udała im się przeciwna sztuka. Żałuję.
Nie oczekiwałem tu drugich "Dział Nawarony" albo "Szeregowca Ryana", ale chociaż jakiejś solidnej rozrywki. A dostałem coś kroczącego pomiędzy słabizną a przeciętnością. Są lepsze momenty, ale to za mało. Ocena 6/10. Liczę, że kolejna odsłona serii będzie lepsza. Niekoniecznie rewolucyjna, ale chociaż przyzwoita.