...choć, pytanie, czy ktoś inny, nieobyty, jeszcze się na Amerzone: The Explorer's Legacy Remake skusi? Tak jak opisywana właśnie produkcja jest obudowana w współczesną grafiką (znajdźcie filmiki z oryginału, różnica jest ogromna), to mechanicznie jest głęboko osadzona w przeszłości. Najbardziej widać to w sposobie poruszania się naszej postaci. Zapomnijcie o swobodnym przemieszczaniu się. Do dyspozycji gracza są z góry zaplanowane ścieżki. Czyli owszem, porozglądacie się po często naprawdę ładnych lokacjach - ale gdy przyjdzie do poruszania się, to klikniecie w ikonkę - i obejrzycie animację, jak to właśnie ruszyliście dalej. Można te filmiki przyspieszyć, jest opcja szybkiej podróży, natomiast nie jest to coś, do czego są przyzwyczajeni współcześni gracze.
Mechanicznie przygodówki point'n'click to łamigłówka do rozwiązania. Przeszukując lokacje - tu z ułatwieniem, podświetleniem wszystkich aktywnych punktów - zbieramy przedmioty, czytamy dokumenty i staramy się pchnąć akcję do przodu. Czy to używając jakiś przedmiot na innym, czy to rozwiązując jakąś zagadkę na podstawie znalezionych wskazówek. Przy czym, te łamigówki potrafiły być trudne. Wyjaśniając obrazowo, gdy we współczesnych "symulatorach chodzenia" musicie znaleźć klucz i użyć go na drzwiach - to w klasykach gatunku drzwi były podłączone do elektryczności, trzeba było znaleźć włącznik, ale wcześniej trzeba było wbić kod do konsoli sterującej... i tak dalej. Amerzone: The Explorer's Legacy Remake ma momenty, że można się "przyciąć", ale we współczesnej wersji możecie zdecydować się na łatwiejszą rozgrywkę z podpowiedziami. Lub możecie je wyłączyć.
Tematycznie warto zwrócić uwagę na autora. Benoit Sokal, belgijski autor komiksów, lepiej jest znany z cyklu gier Syberia, choć debiutował właśnie Amerzone: The Explorer's Legacy. Natomiast, jeżeli graliście we wspomnianą Syberię, to są tu pewne elementy wspólne. Czy też raczej, ten poetycko, nieco odrealniony nastrój tej przygody. Historia dziennikarza, który niespodziewanie dla siebie wyrusza na wyprawę gdzieś w nieznane krainy, ma w sobie coś uroczo sentymentalnego. Przy czym, nasz bohater jest niemy i jego rolą jest raczej odkrywanie wydarzeń z przeszłości, przez które znalazł się w środku tej historii.
Wypadałoby stwierdzić, że Amerzone: The Explorer's Legacy Remake to propozycja tylko dla fanów gatunku. Choć - przyznajmy się - testowaliśmy też "na dzieciach". I obyty ze współczesnymi strzelankami 3D dziesięciolatek z prawdziwym zainteresowaniem patrzył, co dzieje się w Amerzone - i angażował się w pomoc, myślał, jak rozwiązać daną zagadkę. Więc nawet młodsi, o ile będzie ktoś, kto im wytłumaczy, gdzie w takich tytułach kryje się zabawa - ta produkcja mogłaby zainteresować szersze grono odbiorców. Ale, nie oszukujmy się, pewnie nie zainteresuje. Co nie zmienia faktu, że w gatunku, w totalnie odnowionej wersji Amerzone: The Explorer's Legacy Remake jest urokliwym powrotem do przeszłości.
Aha: czyta się informacje o kiepskiej optymalizacji. My testowaliśmy na Xbox Series X i chociaż jakieś przycięcia animacji się zdarzyły, to nie psuło odbioru. Choć, fakt, przy tak korytarzowej rozgrywce można stawiać zasadne pytania, dlaczego w ogóle jakieś problemy techniczne się pojawiają? Ostatecznie jednak - przyznajmy, że także powodowani sentymentem (bo w Giermaszu są fani przygodówek point'n'click jeszcze z dawnych lat) - ocenimy Amerzone: The Explorer's Legacy na 7.5/10. Z oczywistym zastrzeżeniem, że nie jest to gra dla wszystkich.