South of Midnight to nie nudna i powolna opowieść, a przygodowa, miejscami dość dynamiczna, gra akcji z elementami przygodówki i platformówki. Do tego opowiadająca ciekawą, głęboką, miejscami bardzo poruszającą historię, a wszystko w otoczce mitów, tajemniczych istot z Głębokiego Południa we współczesnym podaniu ludowym z bohaterką o imieniu Hazel, która dość szybko dowiaduje się, że jest dość wyjątkowa.
Już na samym początku gry przez miasteczko Prospero przechodzi huragan, odbierając bohaterce to, co najcenniejsze w jej życiu. Równocześnie protagonistka zyskała wyjątkową nadprzyrodzoną moc, dzięki której może zszywać zerwane magiczne więzi i uspokajać wzburzone duchy. Jako tak zwana Tkaczka trafia do miejsc wielkich tragedii, ludzkich dramatów, wielkiego bólu, gdzie musi pokonywać przeszkody, rozwikływać zagadki z przeszłości i dawać ulgę istotom dręczonym przez traumy. Dość szybko ratuje strasznie gadatliwego, sympatycznego i wielkiego Suma, na którego towarzystwo może liczyć podczas swojej przygody. Swoją drogą, fajna postać.
South of Midnight podzielone jest na fragmenty, gdzie głównie trzeba wykazać się zręcznością, rozwiązywać pewne sprawy, sporadycznie toczyć walki z niszczycielskimi upiorcami by finalnie mierzyć się z najgroźniejszymi istotami. Co istotne, pokonywanie ich przynosi im ulgę i oczyszcza świat z dręczącymi je traumami. Gra skupia się na poznawaniu mitów i poznawaniu istot z folkloru Południa w makabrycznym i fantastycznym świecie.
Sama walka nie jest aż tak wymagająca, choć posiadany różnorodny sprzęt Tkaczki pozwala na odpowiednie prowadzenie walk. W większości dzieją się one na małych arenach, wymagają unikania upiorców i innych wrogów oraz zadawaniu obrażeń, by finalnie pozbyć się stygmatu i zaszyć rozdarcia Wielkiego Gobelinu.
Od samego początku South of Midnight zachwyca wykonaniem. Gra wygląda trochę jak film animowany, zwłaszcza przerywniki filmowe. Jest to wizja świata urzeczywistnionych wspomnień w stylu południowego gotyku. Mrocznego świata, który starałem się naprawić. Choć nie zawsze, bo produkcja przeprowadza gracza przez różnorodne regiony Południa i wygląda to rewelacyjnie. Głównie jest to porośnięty bujną roślinnością podupadły okręg Prospero, ale praktycznie każda lokacja ma to coś, co można podziwiać. Sama animacja postaci, wygląd świata, te filtry wywołujące poczucie oglądania animowanego filmu. No magia.
Także muzycznie gra się broni, bo skomponowane utwory pasują idealnie. Niekiedy mocno ruszają wewnętrzne emocje, jak np. muzyka kończąca dość wczesną opowieść o dwóch braciach. Historię bardzo smutną, bolesną, a piosenka jest idealnym podsumowaniem tego, co przed chwilą widzieliśmy i przeżyliśmy. Autentycznie zatrzymałem się w grze, by jej wysłuchać. Smutne i poruszające doświadczenie. Nie wiem czy kiedykolwiek w grze widziałem tak dobrze dopasowanie piosenki do gry.
South of Midnight było dla mnie trochę za krótkie, ale emocje i przeżycia mi to wynagrodziły. Dopracowany i niesamowity styl wizualny, świetna i mocna fabuła, klimatyczna muzyka. Do tego gra jest dostępna także w ramach abonamentu Game Pass na pecetach i konsoli Xbox Series X, więc polecam jak mogę. Wyjątkowa gra. Ocena: 9/10