Zaraz powiem, dlaczego, zacznijmy jednak od krótkiej historii. Pierwsza część logicznej przygodówki, której głównym bohaterem jest lis ze świetlistym ogonem powstała w niewielkim Infuse Studio prawie sześć lat temu. Recenzje zebrała różne, chwalono pomysł graficzny i muzykę, ale wielu nie podobała się rozgrywka i wykonanie.
No właśnie, rozgrywka. Fabuła nie jest specjalnie skomplikowana, tak jak i nie była w pierwszej części. Jednak w moim przekonaniu nie o poziom szczegółów, zadania poboczne ani o rozbudowaną akcję tutaj chodzi. Ale po kolei.
W Spirit of the North 2 wcielamy się w sympatycznego lisa. Nie wiem, czy to nie pleonazm, bo w końcu wszystkie lisy są sympatyczne. Uprzedzam, nie przyjmuję odmiennych opinii w tej kwestii. Lisa można sobie trochę uformować według własnej woli, choć szczerze mówiąc, nie wiem, czy akurat ta funkcja jest aż tak potrzebna. A i efekt nie powala. Mógłby sobie być domyślny, a i tak byłoby fajnie.
Historia natomiast jest tutaj taka, że lisy pełniły niegdyś rolę strażników Północy, ale okazuje się, że żyły tam też przed wiekami inne gatunki. No i teraz trzeba je uratować przed złem. Już mówiłam, w tej grze nie chodzi o fabułę.
O co chodzi w takim razie? Twórcy gry twierdzą, że tej gry należy "doświadczyć". Nie wiem, czy to chwyt marketingowy mający według niektórych zatuszować braki w narracji, ale ja to kupuję.
Rozumiem to tak: chodzi o to, żeby się nie niecierpliwić, że rozwiązania zagadki, która pozwoli otworzyć kolejne drzwi nie znajdziemy od razu i za rogiem. Nie wkurzać się, że od początku nie wiemy dokładnie, co mamy robić i że przygoda jest "nieintuicyjna". Najlepiej podążać w stronę czerwonej wstęgi, odblokowując kolejne lokacje, dowiadując się co nieco o tym, co się stało z całą Północą i wytrwale poszukiwać rozwiązań.
To, że nie ma w Spirit of the North 2 ciągłych podpowiedzi - czy że właściwie wcale nie ma podpowiedzi - mnie akurat bardzo pasuje. Wrócę do tego, co powiedziałam na początku: ta gra szanuje gracza - wierząc w jego intuicję, pomysłowość, SAMODZIELNOŚĆ i inne dobre cechy. A w dodatku poruszamy się w ciszy, w tle słysząc tylko muzykę. Nie ma tutaj dzikich emocji, jest sporo kombinowania, są ładne krajobrazy. Są też bitwy, ale nie takie znów standardowe. I nie chodzi tutaj o brak efektów dźwiękowych, które zarzuca część recenzentów.
Podsumowując, to nie jest gra dla niecierpliwych. Czy jest wybitna? Może to za duże słowo. Jest trochę problemów graficznych, nad sterowaniem przydałoby się trochę popracować. Ale nie jest to coś, co by ją dyskwalifikowało. Ja do świata lisiej Północy wracam chętnie. Tym bardziej, że towarzyszem naszego bohatera jest kruk. A kto nie chciałby mieć kumpla kruka? Ocena 7/10.